czwartek, 8 kwietnia 2021
Co u Lali
Moja ukochana Babcia, zawsze na początku każdej naszej rozmowy, pytała "A co tam u mojej Laluni??" (znaczy się Blanki). Ej, a ja, wnusia? To później bo właśnie prawnusia zgarniała główne zainteresowanie prababci. Musiałam referować ile ciapy z marchewki zjadła, czy była kupa, jak spała i kiedy przyjedziemy wózkiem na wspólny spacer. Szkoda, że tylko 4 pierwsze lata życia B. miały by się sobą nacieszyć... W dodatku to nie były łatwe lata, bo Babcia była zbyt cwana na to, żeby udało się Ją oszukać, że klepie łapami bo lubi i jest z nią totalnie wszystko w porządku. Może kierowana już lękiem, że powiem jej coś niepokojącego, może po prostu zakochana w pierwszej prawnuczce - zawsze zaczynała od "Co u mojej Blanuni??". Wiem, że po drugiej stronie klawiatury są tacy Wy, co też chcecie wiedzieć więc dziś całkowicie o Niej.
sobota, 3 kwietnia 2021
Wszyscy mają mambę...
Dwa, trzy tygodnie wcześniej czułam już dość wyraźnie, że pętla na gardle zaciska się coraz bardziej. W końcu którejś marcowej środy, na pytanie Mamy czy wychodząc zabrałam: 1) maskę ffp ileś, 2) rękawiczki jednorazowe, 3) odkażator, 4) stalowe nerwy, odpowiedziałam, że dooość!, rok minął i mam już naprawdę dość tego czekania. Następnego dnia wstałyśmy razem z B. z gorączką.
Skąd przyszła nasza korona - nie wiem. Nie polizałam ani jednej klamki, nie łaziłam po ludziach, zachowałam wszelkie sanepidowskie standardy a i tak przyszło. Przez te niecałe trzy tygodnie covidowania wydarzyło się tak dużo... I trzeba przyznać, że zdecydowanie więcej w mojej głowie niż realnie. Bo gdyby można było gonitwę myśli przerabiać na energię elektryczną, to zaopatrzyłabym całą wioskę w prąd na co najmniej trzy miesiące.
Subskrybuj:
Posty (Atom)