Że same sobie pewne rzeczy robimy to pisałam już nieraz i jak bardzo bym była temu przeciwna, tak wciąż bywa, że wpadam w niektóre zasadzki i pułapki. Daję się nabrać a potem czuję się gorsza. Albo nawet gorzej - słaba. A poczuć się słabą tonąc w oczekiwaniach bycia mega silną (również tych swoich) to już jest praktycznie koniec świata. Nikt nie lubi się czuć słaby i bylejaki ale być słabą i bylejaką matką niepełnosprawnego dziecka to już jest poziom nicości i porażki trudny do opisania.