To co chcę dziś napisać jest nie dość, że kontrowersyjne, bo taki mamy kraj i klimat, to jeszcze bolesne dla mnie osobiście. Bolesne ale też oczyszczające, gdyż pomogło mi zrozumieć, że są pewne niezależne ode mnie mechanizmy i uwolnić się choć trochę od poczucia winy. A to bardzo lubi grać pierwsze skrzypce we wszystkich macierzyńskich historiach. Zaczynajmy, niech słowa niosą, może uda mi się przekazać to co sobie zamierzyłam.
Był taki dzień, w którym wylądowaliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka, "wydział" - choroby metaboliczne i lekarz, który zapisał się na kartach naszej historii jako naprawdę duże pierdolnięcie. On sam w sobie był jakiś taki nijaki, nie zapamiętałam nic oprócz tego co powiedział. "Nic z niej nie będzie, jeszcze będziecie mieli zdrowe dziecko".