
Plan był zajebisty przy czym nie wzięłam pod uwagę paru czynników. B. zmęczona, zatruta tym jodem, czy co... Śpi więcej, błaga oczami "odejdź kobieto, mam wakacje" a ostatnio zaliczyła znów przygodę pt. mam gorączkę, dwa dni dętka i po zawodach. Ale do formy też wracała parę kolejnych, za przeproszeniem - dób.
Poza tym jest mały pędziwiatr, który nawet jak śpi to tupie nóżką, bo świat wzywa; tyle na głowie, tyle spraw do załatwienia i rzeczy do zepsucia. Nas nie dogoniat.
I ja tak latam, między jedną panną a drugą. Tu ugotuję, tam sprzątnę, przewinę, wyspaceruję, obrobię, zatańczę na rzęsach, spacyfikuję bunt, przysiądę na gałęzi z kawką i tak w koło. Wygląda na to, że plan wakacyjnego relaksu nie wypalił. Miałam czytać książki, pluskać się w słońcu (które występuje tu klasycznie dla wakacji nad Bałtykiem - rzadko), pisać długie listy na kolorowej papeterii i ćwiczyć z B. na piłce... Coby była nadal tak giętka i sprawna jak jest. Miałam, miałam.
Dobra, są wakacje, 100% planu nie musi w sumie wypalić :)
A.
Grafika pochodzi ze strony: www.pl.memgenerator.pl
Wakacje:)) dokładnie tak!!
OdpowiedzUsuń