czwartek, 25 sierpnia 2016

Strefa zarezerwowana tylko dla matki

Jest śliczną, słodką prawie ośmiolatką, ma śmieszną blond czuprynkę i rozbrajający uśmiech, w Jej niebiesko-złotych oczach można czytać godzinami. W zamian za uśmiech i serce da z siebie wszystko, chętnie poddaje się terapii, uwielbia jak się Jej śpiewa i opowiada bajki. Nie ma w sobie ani grama agresji, jest tak bezbronna, że jedyne co trzeba zrobić to o Nią dbać i Ją chronić. Bo to naprawdę wyjątkowa dziewczynka. 
I to jest absolutna prawda, a w zasadzie jej większa część. Tą mniejszą i mroczniejszą mam zarezerwowaną tylko dla siebie...
Z zasady nie narzekam na B. ale bywają dni takie jak ostatnio kiedy po prostu wysiadam. Czuję się jak Jej służka albo biały murzyn, który skacze zdecydowanie za wolno a Pani wciąż jest niezadowolona. Owszem, Blanka nie ma w sobie agresji typowej dla dużej ilości dzieci niepełnosprawnych, jednak cały arsenał uczuć negatywnych przecież gdzieś ma i coś z nimi zrobić musi. I zazwyczaj wylewa go na mnie jak kubeł pomyj. Rozumiem, że trzeba się czasem oczyścić, jednak bycie jedynym "powiernikiem" tych wszystkich brudów jest naprawdę trudne. 
Nie raz mówiłam Mamie (żaląc się, nie ma co kryć...), że B. na mnie wrzeszczy. Zaciska pięści, zgrzyta ze wściekłością zębami i wygraża tak, że gdyby tylko mogła przywaliła by mi w twarz. Ale biedna nie może... Sama nie wiem, czy to dobrze czy źle. Czasem łatwiej oberwać raz talerzem w łeb niż kisić się w emocjonalnym piekiełku bez wyjścia. Bywa, że potem w rozpaczy referuję komuś, że Panna źle mnie traktuje bywa naprawdę paskudna na co w zamian słyszę: "eee, nieee, nie Blanka, ona jest taka kochana". Jest. Ale potrafi dowalić i to bez użycia rąk, pięści czy czegokolwiek.
Wiem, że jestem większością Jej świata. Uśmieszki, fajne dni, nasze małe tajemnice, wspomnienia - to co największej wartości mam tylko dla siebie i to jest piękne. Ale wszystko to z czym Ona nie może się uporać też spada na mnie. Jej złość, niepokój, bezradność. Obrywam tym wszystkim od czasu do czasu jak z liścia w twarz. Od tej słodkiej i ślicznej dziewczynki.

                                                                                                    A. 

Grafika pochodzi ze strony: www.gettyimages.com

3 komentarze:

  1. Bardzo podobne trafiły nam się egzemplarze bo ja pod Twoim pierwszym akapitem też mogłabym się podpisać ☺
    Kiedys mi też się obrywało. Ojciec często jak wracał z pracy i widział nas jedną w jednym kącie a drugą w drugim jak chmury gradowe pytał - co, znowu się pokłóciłyście?
    Ciekawe, że zupełnie o tym zapomniałam a przypomniałam sobie dopiero po lekturze Twojego tekstu... Widać już od dawna się nie kłócimy ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jest szansa, ze to minie?? Czasem mysle, ze mnie nie cierpi...

      Usuń
  2. Już sama ilość czasu, jak ze sobą spędzacie, a dodatkowo ładunek emocjonalny w niej zawarty, pretendują do niezłych wścieków :)

    OdpowiedzUsuń