niedziela, 29 października 2017

Żeby czasem nam się tak chciało jak nam się nie chce...

Nie ma cudów, czas generalnie nie gra nam na korzyść. B. jest coraz większa, rett coraz silniejszy a my jakoś nie młodniejemy jak ci wszyscy na Pudelku. I do tego z  roku na rok dochodzi coraz wyższy poziom zmęczenia materiału, frustracji i zwykłego codziennego wkurwa. I to jest dla wszystkich ciężkie; i dla tych obsługujących i dla tej obsługiwanej.
Teraz czynności, które kiedyś się wykonywało ot tak robią się naprawdę wyzwaniem. Najgorzej jak jest się w domu samemu (czyli ja przez większość dnia) bo wtedy nikt nie podłoży, nie podtrzyma i nie otworzy. Musisz to zrobić mimo wiszącej 31-kilowej panny na rękach. Bo B. zazwyczaj nie postoi jak trzeba lub jak poprosisz, Ona się kładzie, uwala, nagle sztywnieje albo kompletnie traci napięcie mięśni. 

czwartek, 19 października 2017

Demony (i) matki budzą się w nocy

W naszym recie jest tak, że albo jest dobrze (czyli stabilnie, bez szału ale bez dramatu) albo jest źle. A jak jest źle to potrafi zrobić się w przeciągu kilku minut krytycznie. Mi jest teraz tak fajnie, że sobie zapominam z jakim brutalem musimy się mierzyć i co on potrafi jak się wścieknie. Ale bywało i bywa, że zagrożenie życia jest na wyciągnięcie ręki; u nas to lata napadów o takim nasileniu, że mówiąc krótko traciliśmy już B. wiele razy. Do tego dochodzą zachłyśnięcia, zakrztuszenia czy na przykład infekcje, które nagle okazują się wielonarządowe i prawie nie do opanowania.

wtorek, 3 października 2017

Siła bezwładności, szarpanki i cichy sabotaż

Pani pielęgniarka jest u nas codziennie, podaje lek, podłącza kroplówkę i jakiś czas czeka aż się wszystko rozkręci. Potem idzie, a ja trzymam rękę, żeby to wszystko tam leciało jak trzeba a po półtorej, dwóch godzinach odłączam. A jako, że musi u nas trochę posiedzieć to i obserwuje. Ostatnio szykuję B. do podłączenia, więc rozbieram rękę, sadzam pod gwoździem, który wisi z zasłony i pełni rolę trzymaka do kroplówki, no takie tam zwykłe czynności. Usapana jestem jak zwykle gdy coś robię przy B. I ona nagle mi przerywa, włazi między nas i mówi Jej prosto w oczy: "Blanka, Ty musisz współpracować! Musisz dać sobie pomóc, bo mama nie da tak rady!"