piątek, 26 listopada 2021

Fo pa

Żeby uniknąć posądzeń, że jadę po bliźnich a sama jestem taka poprawna politycznie to zacznę od siebie. 

Czas - jakoś początek jesieni tego roku. Robię w biedrze zakupy i zauważam  kolesia (znam go z widzenia, bo mieszkał niedaleko moich dziadków), który walczy, żeby wziąć z półki w lodówce małe pudełko sałatki jarzynowej i wrzucić je do koszyka. Warto dodać, że człowiek urodził się bez niczego poniżej (czy powyżej) łokcia. Przysięgam, że nie wiem jak on to robi ale jest mega samodzielny, jeździ autem, robi zakupy i żyje jak wszyscy. Tylko ta cholerna sałatka schowana wysoko za kilkoma innymi artykułami nastręczyła mu wtedy trudności. Podchodzę i mówię, że pomogę a on, że chętnie skorzysta, bo mu się takie małe pudełka wyślizgują z rąk (nie mając dłoni ani palców to jest sam w sobie wyczyn).

sobota, 20 listopada 2021

Był sobie taki piątek...

Ten wpis miał się zaczynać błyskotliwym wstępem, kończyć trafną pointą a pomiędzy nimi miała być cała masa ciekawych myśli i mądrych zdań. Głównie o tym jaka B. jest fantastyczna, silna i niezłomna a ja w tresurze retta dochodzę właśnie do poziomu masters. I dupa. Zgodnie z coroczną tradycją -  końcem listopada się rozsypałam, nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Trzy ostatnie wieczory obficie podlewam łzami poduszkę i mimo kilkunastu lat z rettem znów tak bardzo mam chęć krzyczeć w chmury - Dlaczego??? Dlaczego Ona... Wisisz mi chyba jakieś wyjaśnienie...

niedziela, 14 listopada 2021

Ona i ja

Całe lata świetlne zajęło mi zrozumienie, że ona jest najważniejsza, bo bez niej nie pociągnie nic. I, że muszę o nią dbać, tak samo jak o najbliższych albo nawet i bardziej. Przecież nie zrobi tego za mnie nikt... Ona i ja to jedno. 

Ile razy słyszała - nie, nie masz racji, gówno wiesz, robimy tak jak mówi X, Y albo Z. Tysiące jak nie miliony razy olewałam to co mi szepcze; żaden z niej autorytet. Z każdym kolejnym razem mówiła coraz ciszej i ciszej, aż zamilkła zupełnie a ja musiałam z bólem odkryć, że wcale nie żyję tak jak chcę tylko tak jak każe mi wszystko inne i wszyscy inni. Największym punktem zwrotnym był dzień, w którym, będąc grubo po 30-tce, zauważyłam, że nawet nie wiem co tak naprawdę lubię, co mi się podoba a co nie. Ale ta, która to wiedziała doskonale zawsze słyszała - "Zamknij się, głupia, nie wiesz co gadasz". 

czwartek, 4 listopada 2021

Nie wiesz o co chodzi?

 Ania jest moją dalszą znajomą, w sumie znajomą znajomej. Ma 14-letniego syna z odjechanym autyzmem a jej były-już-mąż wybrał życiową opcję light i zniknął gdy młody, zamiast uczyć się literek, zaczął walić głową w ścianę na dźwięk odkurzacza. Ania ma też rodziców po 70-tce i cały swój czas rozdaje jak karty między dom, syna i rodziców. Żyją z zasiłku, bo mąż z przeszłości nigdy nie wiedział co to alimenty więc wyciąga na nich dwóch ledwo najniższą krajową. Młody jest jeszcze za mały, żeby wysłać go w świat ale też dużo za duży i i za silny, żeby jej czasem nie przywalić. Bywa, że zamiast chleba z nutellą i paznokci z hybrydą, jest buła z pasztetową i paznokcie obgryzane ze zmęczenia. Ania tego lata dostała od pobliskiego rolnika propozycję nie do odrzucenia - "Hej, mała, pozbieraj przez kilka dni z nami truskawki".