piątek, 12 lipca 2013

"Bliscy i oddaleni"

Ks. Twardowski, jeden z niewielu przedstawicieli kleru, których nie skreślam za samo "pochodzenie", ba! - nawet podziwiam, jest autorem jednego z moich najukochańszych wierszy... Jak to z nie-częstochowską poezją bywa, zapewne rozumiem go maksymalnie w połowie, jednak, z jakiś przyczyn, te kilkanaście wersów jest mi tak bardzo bliskie...

Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotykać aby się ominąć
bliscy i oddaleni Jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało
są inni co się nawet po ciemku odnajdą
lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło
bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
niektórzy umierają - to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo Jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami
można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem
                                          /Ks. J. Twardowski - "Bliscy i oddaleni"/

Ani analizy a tym bardziej interpretacji nie ośmielę się popełnić, bo to by była zniewaga. Jedyne co mogę, to napisać  parę nieprofesjonalnych myśli związanych z wierszem... Bo jest on jakiś... mój. O mnie. O nas. I jest bezwarunkowo ukochany.
Są koło mnie ci bliscy a tak oddaleni. Blisko ciałem, bardzo daleko duchem... Nasze, drogi mimo, że przecinają się w jednym wymiarze, to jednak nie powodują, że zatrzymujemy się by zbudować jakąś wspólną przestrzeń... Bo nie chcemy, nie możemy nie umiemy. Bo to nie ten czas, bo się boimy. I tak jak te porozrzucane kwiaty z teoretycznie jednego bukietu, leżymy daleko od siebie, nie wiedząc czemu tak się stało.
Czasem przechodzimy naprawdę blisko, dosłownie o włos... A jednak zupełnie się nie widzimy. Patrzymy, ale nie zauważamy. 
Z tymi, których mamy w sercu nie zawsze możemy być blisko fizycznie... I tak często zdarzają się dni, kiedy ich brak naprawdę boli. Brak zwykłej obecności, dotyku, tonu głosu. Ludzie, których odnaleźliśmy, którzy sami wpadli w nasze życie, których nazywamy przyjaciółmi, kochamy, lubimy, podziwiamy... I z kórymi po prostu chcemy być... Ale czaso-przestrzeń jest bezwzględna - fizycznie nie możemy.
Błądzimy, za szybko nazywamy kogoś "przyjacielem", inwestujemy energię i serce w nieodpowiednich ludzi. Albo wręcz przeciwnie, nie widzimy tych, którzy są obok. Po prostu są. Niewiele mogą zrobić, ale nawet największy strach i rozpacz jest do zniesienia, gdy ma się obok kogoś bliskiego.
I całe życie mijamy się, zchodzimy, rozchodzimy. Niektórych możemy mieć blisko, na wyciągnięcie dłoni, inni są tak daleko, a mimo to - w samym sercu...

Mam dwa marzenia. Jedno oczywiste. Drugie - dotyczące tych pociętych dróg. By móc nadrobić gdzieś tam w zaświatach, innym wcieleniu, w piekle - gdziekolwiek, ten stracony czas. Czas rozłąki. By te nasze drogi mogły skrzyżować się i lecieć w końcu jedną linią...

                                                                                      Agata


Grafika pochodzi ze strony: www.mi9.com

4 komentarze:

  1. O nie! To nie jest Twój wiersz!
    To jest nasz wiersz, nasz czyli wszystkich tych co mają uczucia, tęsknoty, potrzeby, oczekiwania, wszelkiej maści emocje i empatie. Nie zabieraj nam tego wiersza bo my też ciągle w tym swoim życiu błądzimy - dokładnie tak jak Ty. Powody takich a nie innych wyborów są może i różne ale tak naprawdę nie różni nas jako nas (a nie matki, ojców itd.) nic a nic.
    A jak chcesz dowodu no to masz! Jak czytałem Twój wpis to jedyna myśl jaka mi przeszła przez łeb to... nosz ku..a o mnie pisze :-)
    Jesteś taka jak ja a ja taki jak Ty mimo, że cała otoczka "nas" jest zupełnie inna bo nie o otoczkę tu chodzi.

    Pozdrawiam Cię ciepło MŚ
    Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie nie, ja nic nie zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne rozważanie, Pani Agatko!

    OdpowiedzUsuń