sobota, 7 września 2013

A na dobranoc - bajeczka...

    Kiedyś, dawno temu w trawie, zdarzało mi się pisać bajki dla dzieci... Dosyć karkołomne zadanie jak na matkę-wariatkę, w dodatku nie mającą na kim testować owych bajek,bo Blance się wszystko podoba jak czytam. Wygrzebałam dziś taką o tęczy. Oto ona:

Pewnego deszczowego dnia Filipek w swoich czerwonych kaloszach w samochody szedł z tatą na spacer. Chłopiec miał już 6 lat i był bardzo ciekawy świata. Było akurat po deszczu, zza chmur zaczęło wyglądać słońce i nagle ukazała się im cudowna wielobarwna tęcza. Ogromny łuk zataczał krąg na niebie od lewej do prawej strony.
“Tato! Co to jest tak naprawdę?” zapytał zaciekawiony Filipek.
“To tęcza kochanie, przecież nie raz już ją widzieliśmy” odrzekł tato. Ciekawość chłopczyka była jednak wyraźnie niezaspokojona, gdyż zapytał znowu: “Ale tak NAPRAWDĘ, czym jest ta tęcza?”. Tato podrapał się po głowie, wziął synka za rękę i poszli usiąść na najbliższej ławce.
“Cóż Filipku, widzę, że jesteś już na tyle dużym i mądrym chłopcem, że powinieneś wysłuchać pewnej legendy. Ja usłyszałem ją od swojego taty, gdy zapytałem tak ja dziś ty, ’czym tak naprawdę jest tęcza?’ odpowiedział mu tato. “A więc posłuchaj…”  i razem wpatrzeni w błyszczącą wszystkimi kolorami wstęgę tęczy pogrążyli się w tatusiowej opowieści…


Dawno dawno temu żyły na świecie smoki. Różnych rodzajów, te dobre i złe, latające i pływające. Wśród nich jednak były cztery zupełnie wyjątkowe smoki, które rządziły światem: Smok Wody, Smok Ognia, Smok Ziemi i Smok Powietrza. Każdy z nich był panem swojego żywiołu. 

Smok Wody miał łuski koloru błękitnego i granatowego. Miał małe skrzydełka i łapy z płetwami by łatwiej mu było pływać, a robił to lepiej i szybciej niż niejedna ryba. Umiał rządzić wodą jak tylko chciał: wzbudzał ogromne fale i uciszał morze, latając między chmurami wywoływał deszcz, zraszał poranną rosą pola i łąki. Jednym słowem cały wodny świat zależał od niego.
Smok Ognia natomiast był wielkim stworzeniem o przepięknych skrzydłach i łuskach koloru czerwono-złotego, które iskrzyły się jak płomyki.  Umiał ziać największym płomieniem ze wszystkich smoków, ogień był mu całkowicie poddany, mógł nawet zapłonąć na wodzie. Smok Ognia budził wśród ludzi największy szacunek a nawet strach gdyż mógł w jedną chwilę spalić całą wioskę. Miał jednak dobre serce i zazwyczaj służył im pomocą odciągając pożary i odbijając pioruny.
Trzeci smok, Smok Ziemi był stworzeniem niewielkich rozmiarów o łuskach w kolorze szarości, fioletu i zieleni. Miał mocne łapy i bardzo czuły nos. Umiał też latać, jednak najczęściej można go było spotkać chodzącego wśród pól i lasów. Ziemia była jego żywiołem, drzewa słuchały się go, swoją cudowną mocą mógł przesuwać pagórki i rozbijać skały. Miał jeszcze jedną wyjątkową zdolność: umiał swoimi łzami leczyć, dlatego zwierzęta i ludzie przychodzili do niego po uzdrowienie.
Ostatni z nich, Smok Powietrza, był chyba najdelikatniejszy ze wszystkich. Miał delikatne ale mocne skrzydła, o ogromnej rozpiętości i łuski w kolorze srebra i pereł. Jego pysk był wąski a cała sylwetka piękna i dostojna. Smok Powietrza latał z wielką gracją, wręcz tańczył w powietrzu, umiejąc przy tym rozwinąć prędkość szybszą od pioruna. Wiatr, burze i tornada były mu całkowicie posłuszne.
Każdy ze Smoków Czterech Żywiołów żył w swoim świecie. Jednak parę razy do roku, gdy po deszczu wychodziło słońce, spotykały się wszystkie cztery po to by rozpiąć na niebie przepiękną wstęgę, nazwaną potem tęczą. Każdy oddawał jej swoje barwy. Smok Powietrza dbał by na niebie nie było nawet najmniejszego wiatru, który mógłby tęczę rozproszyć. Dzięki Smokowi Ognia tęcza skrzyła się jak złoto. Smok Wody przywoływał deszcz po którym tęcza mogła pojawić się na niebie. A Smok Ziemi z kolei dbał o punkty jej zaczepienia. W ten sposób ze współpracy czterech wyjątkowych smoków i czterech żywiołów im podległych powstawało coś tak pięknego jak TĘCZA.
I tak jest do dziś dnia. Gdy widzisz na niebie tęczę, to znak, że każdy ze Smoków Czterech Żywiołów opuścił swój świat by złączyć się z pozostałymi i choć na chwilę pokazać światu cud tęczy…
 


Tato zakończył swą opowieść. Filipek siedział na ławce z otwartą z zaciekawienia buzią i był tak przejęty tą historią, że nawet nie zauważył kiedy znów zaczął kropić deszcz.
“To już wiesz Filipku czym naprawdę jest tęcza…” powiedział tato. Filip uśmiechnął się i spojrzał szybko w niebo, ale tęczy już nie było. Za to coraz mocniej padał deszcz. “Zobacz kochanie, tęcza zniknęła, czyli Smoki Czterech Żywiołów już się rozstały… I na nas pora, bo zaraz przemokniemy do suchej nitki!” zaśmiał się tato, rozłożył parasol i razem powędrowali w kierunku domu. Filip myślał jednak tylko o tym jak opowie mamie o tym czym naprawdę jest tęcza…


                                                                                                 Agata

Grafika pochodzi ze strony: hodowla-smokow-u-dragonixy.bloog.pl

2 komentarze:

  1. Taa :) A pamiętasz jak ktoś rzucił "Agata napiszmy bajki!", Agata napisała, najszybciej jak się dało i wkładając w to całe poszarpane serce, a ten ktoś powiedział potem "w d... sobie te bajki wsadź"? Nie ma tego złego, mam kilka swoich bajek, zawsze to coś :)))

    OdpowiedzUsuń