niedziela, 1 września 2013

Co z tą Polską?!

Taka sobie scenka spod Biedronki, zaś z kopertą w tle. I kartą parkingową. Ja pierniczę, ostatnio jakaś kumulacja w tej kwestii, nie wiem o co to chodzi... Dobra, podjeżdżamy pod sklep, parkujemy jak Bóg przykazał (z dzieckiem!) na kopercie, i zaczynamy wygrzebywać się z samochodu... Mi już chyba jakaś stygma z tego tytułu na czole świeci, bo widzę jak zza rogu łypią na mnie dwa zaciekawione i gotowe ustawić mnie do pionu ślepia. Myślę, "Podejdź, #$#!#!$%, czekam!" a do A. mówię, żeby mnie trzymał, bo nie zdzierżę...
Ślepia i ich właściciel bujają się tryumfalnym krokiem w naszą stronę. Ja stoję cała zjeżona, garda jest, gotowość do skoku do gardła i przegryzienia aorty - również. Obrońca uciśnionych stojąc przed autem i nami wszystkimi wyciąga się w swoją pełną wysokość, tj. metr pięćdziesiąt w kapeluszu, by ujrzeć za szybą kartę parkingową osoby niepełnosprawnej. Widać na twarzy rozczarowanie ale i chęć sprawdzenia kto tu aby jest tym inwalidą. Uruchamiam wzrok bazyliszka, rzucam trzy wyraźne bluzgi pod nosem i idziemy robić te cholerne zakupy. 
Wiem, mam już skrzywioną psyche jeśli chodzi o parkowanie/nieparkowanie na kopertach. Ale jasna cholera mnie bierze na tych świętobliwych! Wychodzę z autobusu "niskopodłogowego" spadając z owej niskiej podłogi i krawężnika wózkiem - nikt dupy nie ruszy! W sklepie drzwi blokują mnie, wózek, z ręki lecą mi klucze - nic! NIKT nie poświęci choćby pół sekundy, żeby pomóc. Albo chociaż spytać czy pomóc. Ja nie wiem, może ja z jakiejś innej planety jestem... Mama mnie dziwnych rzeczy uczyła, że jak ktoś słabszy, to trzeba podejść, zapytać czy pomóc. Trzeba go widzieć. Widzieć wtedy kiedy potrzebuje autentycznej pomocy, a nie wtedy kiedy się chce udowodnić, że "nie ma prawa", "jak można" albo "co pan/pani sobie wyobraża?!"
Trochę empatii, zrozumienia... To, że ja z moim niepełnosprawnym dzieckiem zaparkuję na kopercie niczego wam nie odejmie. Nie róbcie z siebie obrońców uciśnionych, bo bardzo często nie umiecie ocenić, kto tym uciśnionym tak naprawdę jest...

                                                                                         Agata

Grafika pochodzi ze strony: www.polygamia.pl

4 komentarze:

  1. Agatko, nie świętobliwych - tylko świętoJebliwych ;)
    serdecznie pozdrawiam Stanley ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czasem myślę że może ci ludzie nie są tacy źli, tylko sami zmęczeni życiem, nie wiedzą jak się zachować? Gdy mi kilka razy zwrócono uwagę z powodu zachowania córki ( krzyczała w sklepie i śmiała się - wystarczyło powiedzieć że jest chora i zamiast złości otaczało mnie współczucie i dobre słowo...)
    Pozdrawiam - mama dziewczynki z Rett ( niestety;-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, to prawda... Każdy ma prawo być zmęczonym, mieć problemy, nawet mieć paskudny dzień. Naprawdę to rozumiem...
    Bardziej mi chodzi o to "rozliczanie" i sprawdzanie, czy aby na pewno dziecko jest niepełnosprawne... O to udawane zainteresowanie, które ma w podtekście tylko chęć dowalenia, że się "prawa nie ma".
    Ja mam jedno gorsze doświadczenie tego typu, dokładnie to samo - pisk w sklepie, mówię, że to kwestia choroby, a słyszę w zamian "nie wiem czyjej". Cóż...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od czasu ciąży jestem obrońca ciężarnych i matek z wózkami ;) edukuje społeczeństwo oraz same mamy- gotowe powodu swego zahukania stać w długich kolejkach ;) może wezmę się tez za niepelnosprawnych ;) swoją droga nieraz stanelam na kopercie i nigdy mi nikt uwagi nie zwrócił...

    OdpowiedzUsuń