czwartek, 22 maja 2014

Okaz

Mam w głowie taką wizję: cyrk i "okazy" - karły, ktoś bez nogi, ktoś jednym okiem albo dwoma głowami i mała słodka dziewczynka klepiąca sobie gdzieś w kącie. Albo w klatce. A ludzie przechodzą i paaatrzą... Jest sensacja? Jest. Na pewno mocno to przerysowane, ale kiedyś nawet śniła mi się B. jako obiekt do pokazywania, właśnie w cyrku.
Moja Mama jest w naszym małym mieście osobą poniekąd publiczną, pracuje od lat z młodzieżą, czynnie udziela się w środowisku. Jak bujamy się razem miastem to zawsze przynajmniej kilka osób się wita, zatrzymuje, zagaduje. Wszystko cud-miód. Ale przecież zazwyczaj mamy ze sobą B. 

niedziela, 11 maja 2014

Trzeba nauczyć!

Opowieści dziwnej treści, czyli z cyklu "Z mchu i paproci". Przychodzi pielęgniarka od zastrzyku. Krótka wymiana zdań:
- Pije?
- Mało.
- Dlaczego? 
- Nie umie i nie chce pić.
- Trzeba nauczyć pić z rurki! 
- Nie-da-się...
- To uczyć a nie gadać. 
Ta-daaaam!!! W mordeczkę! No przecież, nie pije, bo jak ma pić skoro nie nauczyłam pić z rurki! Nauczę pić z rurki - będzie pić. Czy ja zawsze muszę wszystko tak komplikować?!

piątek, 9 maja 2014

Następny macierzyński level

"To już nie jest mały słodki bobas..." - usłyszałam ostatnio od M., też rett-mamy. No nie jest. Ani jej ani moja. To już są duże (też słodkie) dziewczyny. I co w sumie z tego wynika?. Dla postronnych obserwatorów i znawców życia pewnie nic, ale dla nas - matek, jest to ogromny (i też bolesny) przełom. Bo co innego być mamą słodkiej małej niepełnosprawnej kilkulatki a co innego - dziewczęcia, które wiekiem zbliża się do lat 10... A potem - 20, 30 itd...

poniedziałek, 5 maja 2014

To nie jest takie oczywiste

Bo z rettem to nic już nie jest oczywiste. Kompletnie nic. Ani picie, ani spanie, ani nawet oddychanie. Nigdy bym nie pomyślała, że z takim utęsknieniem będę czekać aż moje dziecko kaszlnie... A jednak; życie nie przestaje zaskakiwać.
Jak już się chwaliłam wcześniej, u nas od początku marca permanentny szpital. Czwarty antybiotyk, czwarta infekcja w zaledwie dwa miesiące. Teraz, ta ostatnia - jak zwykle, z niepozornych gili przedszkolnych przeistoczyła się w akcje "początek zapalenia oskrzeli"... Już drugiego tej wiosny i pomimo mojej nad wyraz szybkiej interwencji (z narażeniem się znów na mężowe "Nie fisiuj, to tylko katarek"), antybiotyków, oklepywania, stawiania baniek i wszelkiego typu zaklęć i czarów.

piątek, 2 maja 2014

Wy-outowani

Zaglądam ostatnio do gazety dla Pań a tam psycho-test "Sprawdź jaką jesteś mamą". Zaczynam, pytanie pierwsze: "Co robisz jak Twoja córka pożyczy bez pytania Twój sweter?". Przechodzę więc do pytania nr dwa; "Dziecko ma przygotować pracę z polskiego...". Po kilku następnych stwierdzam "Nie dla mnie" i przechodzę do sekcji z przepisami. Tylko który to już raz muszę zrezygnować z czegoś, bo jest "nie dla takich jak ja?"...