
5) "Ty to masz pecha"
To to było a propos sytuacji, że Mniejsza też uczęszcza na reha. Czyli matka zapindala na Bobatha z dwoma, jedna z rettem, druga z asymetrią ale generalnie - karta stałego klienta. No takie dzieci, taki pech, taki los.
4) "Współczuję Ci..."
Czego? Bo jak się doprecyzuje, że współczucie dotyczy konkretnej sytuacji czy czegoś tam to ok. Gorzej jak się współczuje wszem i wobec czyli całokształtu. Obiekt współczucia jest moim ukochanym dzieckiem i tylko podły los chciał, że to akurat jej biedna osóbka mieści w sobie okrutnego retta. Nie współczujemy. Nie lubię.
3) "Nie wyspałem/ -am się"
Tak jak od porodu (zwłaszcza nr 2.) nie śmiem używać zwrotu "Boli mnie x/y/z", tak nieszczególnie przepadam jak ktoś mi mówi, że się nie wyspał. Chyba, że mówi to A. Ewentualnie B. Ostatecznie Mniejsza. Tak czy inaczej - opcja "Wstałem w nocy, musiałem poczytać książkę bo nie mogłem zasnąć" powoduje u mnie objawy wczesno-wapmpirze w postaci wyrastającego kła i niepohamowanej chęci ataku na czyjąś aortę.
2) "Nie chodzi bo ma zmęczone nóżki/ jej się nie chce/ woli jeździć w wóziu"
I tu cały szereg pytań kilkuletnich smrodów "Mamusiu, a ciemu dziefcynka nie chodzi/ nie mówi/ sika w pieluchę?". Smrody pytać będą, za to rodzice wciąż jacyś niechętni by udzielić normalnej i prostej odpowiedzi. Na jedno "Bo jest chora" słyszę jakieś 5 zamienników typu "Bo jej się nie chce, bo ma krzywe buty" itd.
Uwaga, uwaga, miejsce pierwsze!
1) "Teraz jest fajnie, a jak zacznie chodzić to dopiero będzie ciężko, zobaczy pani" - to o Mniejszej.
Creme de la creme i absolutny nr 1. w rankingu! No baaa!!! Tosz to chodzące dziecko to jest dla mnie koniec świata! No a jak! Dziecko w wózku - dobrze, dwójka dzieci w wózkach - bardzo dobrze, dziecko na nogach (własnych), chodzące (samo!) - źleeee!!! Bubububuuuu!
Pewnie jest jeszcze milion pięćset tego typu, ale akurat te mi wpadły dziś do głowy. A więc współczując sobie tego, że zaraz wyjdę na dwa wózki po tą Większą co przez lenistwo popyla sobie swoim dyliżansem oszczędzając nogi, życzę Wam miłego dnia! Nie ma, że boli, nie ma, że spalim 3 godziny - Alleluja i do przodu! :D
A.
Grafika pochodzi ze strony: www.swiatobrazu.pl
Ceeeeleeeebratiooooon time, c'mon! :D
OdpowiedzUsuńeeee, ale jak Ty to robisz z 2 wózkami????
OdpowiedzUsuńDa się da się :))) Z efektami specjalnymi ale czarownice potrafią takie rzeczy :D
UsuńUsłyszałam ostatnio jeszcze jeden "faaajoski" tekst a propos tych lubianych... "Tacy też się muszą rodzić, no nie?" (to było a propos Ewci)...
OdpowiedzUsuńJa słyszałam "Tacy też gdzieś muszą żyć"... Zęby całe mu zostawiłaś???
UsuńCios znienacka...telefoniczny...Twoja wersja też "gruba"...
UsuńMoje ulubione to: podziwiam Cię ja bym tak nie potrafila. No wiec wszystkim wokół chce powiedziec nie ma za co podziwiać. Nie zgłosiłam się na wolontariusza i nie daje sobie rady.
OdpowiedzUsuńO to to!!!!!!!!! Właśnie, jak mogłam zapomnieć! Ja to zawsze mówię, że przyjdź i popodziwiaj jak gryzę ściany se czasami :))
UsuńHaha, i z tej samej beczki "Jaka ty jesteś dzielna!" i oczywiście "Musisz być silna"...
Usuńpodpowiedź logistyczna: Moja koleżanka w podobnej sytuacji - tzn większe dziecko z mpd na wózku + 3miesięczne bobo, organizuje się tak: bobo w chuście wisi z przodu buźką do mamy, a mama pcha wózek ze starszym bratem :)
OdpowiedzUsuńNo przeciez ja logistka tez jestem, wymyslilam to sama :) plus innych kilka opcji tez
UsuńWszystkie mamy to mistrzynie logistyki... Serio, ja uważam że powinna wejść taka ustawa, że już na porodówce wchodzi ci Rektor UJ i wręcza dyplom magistra logistyki stosowanej. I łaciny, matki opanowują ją w ciągu siedmiu dni od zmiany tytułu z "bezdzietna" na "matka". I to w lepszym stopniu niż mistrz ceremonii trydenckich :D Uwielbiam Was, wszystkie szalone mothers na świecie! Bez Nas nic by się nie kręciło!
OdpowiedzUsuńNo mowie, tu jak wylezc z dwojka w dylizansach jest najmniejszy problem :) problem to sa ludzie obok
UsuńDrogie kobitki - proszę- tylko nie odczytajcie mojego komentarza jako atak na Was czy też Wasze dzieciaki. Pytam czysto teoretycznie ze zwykłej babskiej ciekawości. Przypuśćmy, że jestem Waszą koleżanką, znajomą - ot taką z którą się kiedyś było na paru imprezach i przesiedziało w studenckiej kawiarni pare h przy piwku... Spotykamy się gdzieś przypadkiem po latach.. Widzę Wasze dzieci...widzę że "coś" jest nie tak... Jak powinnam zareagować żeby Was nie urazić/ nie wnerwić? co powiedzieć? Czy może lepiej nie mówić i nie komentować (udawać że nie ma sprawy)? Pomijam debilne komentarze typu "takie dzieci też sie muszą rodzić"... Ale serio...co można powiedzieć, zagadać? Czy w ogóle są jakieś słowa otuchy w takiej sytuacji? Czy każde zdanie bez wyjątku, cholernie Was zaboli i wnerwi? czy jako matki na co dzień stawiające czoła chorobie dziecka chcecie jakichkolwiek komentarzy? Pozdrawiam i raz jeszcze proszę o nieodbieranie pytania jako hejtu :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że chyba nie tekst a zawartość uczuciowa ma podstawowe znaczenie... To się czuję w mikrosekundę, czy ktoś pyta bo ciekawy (-wski) czy ze zwykłej troski. Mnie pytania "Co jest nie tak?" nigdy jakoś nie urażały, za to urażał mnie całe to udawane mniej lub bardziej współczucie. Wiemy kto prawdziwie duchowo wspiera a kto pierd... za przeproszeniem i polezie potem na kawę do Kaśki, Maryśki, Rum-tum-tum i wyzna z wypiekami ekscytacji "Nie uwierzysz! A. ma TAKIE dziecko!!"a w odpowiedzi dostanie podłechtane "No co Ty mówisz?!".. Tego nie cierpię, taniej sensacji bez grosza zrozumienia.
UsuńMnie też boli mówienie, że mam pecha. Sprowadzanie chorego dziecka do życiowej tragedii. Poza tym wszystkie inne, jak padają z ust nieznajomych, sąsiadów, pani na poczcie itd zaboleć mnie nie mogą, bo mam tych ludzi w nosie :) Więc jeżeli jesteś mi przychylna, bez względu na to czy mam chore dziecko czy nie, to ta przychylność nigdy nie będzie odebrana jako atak. Nie zaboli po prostu. My rett-matki i inne matki specjalne twarde kobiety som i nie trzeba z nami jak z jajuniem, naprawdę :) Tzn takie moje zdanie :)))
Hej wszystkie Matki Kosmicznych Dzieciakow! Jestem jedną z Was:)) Podobnie slyszalam, slysze i pewnie slyszec jeszcze bede wiele razy hasła i komentarze wypisane powyzej, ale moje podejscie jest inne. Uwazam ze wiekszosc tych komentarzy ma na celu podkreslenie naszej roli u boku niepelnosprawnisci; autorzy tych haseł chcą nas w ten sposob wesprzec. I oczywiscie ze niektore nie są najlepiej sformułowane...ale mysle ze odrzucanie/podwazanie takich komentarzy w sposob przesmiewczy jest mocno niesprawiedliwe dla autorow. Kazdy ma prawo do niewyspania bez wzgledu na to czy dzieci ma/kosmiczne/zdrowe czy zadnych. Moze sie tak czuć i już. To że my nie spimy nie znaczy że nikt inny nie ma prawa przezywac swojego niewyspania! Ludzie poprostu nie wiedza co powiedziec, jak wesprzec - ot wpis powyzszy anonimowy. Ale mają intencje nam zyczliwe. Mowiac- wspolczuje Ci, jestes dzielna, ja bym tak nie umial-a itd- wypowiadajace sie osoby jedynie odslanaja swoje wlasne lęki i obawy co do ich sil podolania takiej sytuacji . Nie linczujmy ich za to...Ktora z nas naprawde wiedziala czym jest takie rodzicielstwo, czym jest niepelnosprawnosc, jak sie to smakuje, jak sie kosmite obsluguje zanim nam sie to przytrafilo??he?? bardzo latwo jest osadzac kogos kto bojac sie by nas i naszego dziecka nie urazic odpowiada ze dziecko nie chodzi bo jest zmeczone, ma slabe nozki czy cos podobnego. Pomyslcie matki ze w zasadzie jakkolwiek bedzie -bedzie zle np. O patrzy sie na moje dziecko jakby nigdy niepelnosprawnego nie widzial!!-ciekawski jakis . O udaje ze mojego dziecka wogolenie ma bo wzrok odwraca!-tchorz jeden! O wymadrza sie ze moje dziecko jest chore, opoznione rozwojowo etc! - ciekawe co on wogole wie o moim dziecku. itd itd itd. Mysle ze obserwatorowi wcale nie jest latwo; nie wie czy patrzec ( bezczelny sie gapi!) , czy nie patrzec ( obojetny ) , czy sie usmiechnac ( dziwny jakis pewnie sie lituje!) , czy udawac ze nie widzi, czy cos mowic .... Ludzie nie maja w sobie gotowosci na na prawde trudne sytuacje zyciowe, boja sie ich i te komentarze sa tylko tego wyrazem. Apeluje o wiecej łagodnosci dla 'obserwatorow/komentatorow' -przez spojrzenie przez mnie proponowane same mozemy tylko zyskac:) Mam nadzieje ze zostanę dobrze zrozumiana przez wszystkich czytajacych:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam autorkę bloga ktora rozbawia mnie czesto do łez i daje poczucie pewnej przynaleznosci , ale dzis mnie poirytowala troszkie:))))
Niech zyja nasze Kosmity:)))Usciski dla wszystkich mamusiek !
Jest w tym dużo prawdy, pewnie, racja, przyznaję, dziękuję :))
UsuńAle ja mam taki prześmiewczy charakterek i tak jak odpowiedziałam powyżej, myślę, że od "ludzia" który wypowiada owe słowa zależy czy ma się do niego więcej łagodności. Wiesz o co chodzi :)
Nikt nikogo nie linczuje, bez przesady :)) Tak sobie napisałam, pół-żartem, pół-serio. Przecież też żyję w tym społeczeństwie co Ty i nie zjadam nikogo, bo mi powspółczuł :) Ale wezmę pod rozwagę tylko, że nie mogę obiecać, że nagle blog się zrobi przytulny i ciepło-kluchowaty bez dużej dozy ironii i auto-ironii, bo tak nie umiem. To nie jest blog z lokowaniem produktu i fotami słitaśnych rodzinnych zabaw. Niestety :D Stety :D
A, no i zawsze jest tak na świecie, że ktoś Cię rozbawi, ktoś poirytuje, nie ma różowo :) Autorka pisze co czuje, czasem głupio wg niektórych, czasem mądrze, wg innych. I taki to świat. Co napisała - podtrzymuje, a kto się poczuł urażony to zupełnie niepotrzebnie, bo ironia ma łagodzić przyjmowanie świata w moim mniemaniu a nie walić w nikogo. Buziole.
OdpowiedzUsuńp.s. Mnie ciut zaś razi określenie "kosmity". Kwestia gustu, ja nie lubię, nie identyfikuję się :)
Przesympatyczna Rett Mamo- to Twoj blog, Twoje mysli, Twoj pomysł na wyrażenie siebie- to jest absolutnie nie do zmiany ani do zadnej oceny przeze mnie czy kogokolwiek innego:) Ja czytam bo chcę i mam z tego dużo wsparcia jak i rozrywki! Cieszy mnie mozliwosc poznania mysli innej mamy, która w Twoim przypadku jest dla mnie jakos intrygująca może... Poniewaz jest mozliwosc komentowania chcialam jedynie dolaczyc moje mysli i odwazylam sie na obszerny komentarz, ale to w granicach dyskusji jedynie- absolutnie nie atakujaco ani negujaco:) Nie ma mowy o zadnym poczuciu urazy u mnie:) tylko chęć polemiki i zaistnienia jako odbiorca tekstów:) Mysle sobie tez ze Twoj blog jest pewnego rodzaju wyrazem sztuki; mozesz nawet prowokowac swoimi tekstami jesli tylko bedziesz chciala! Ale badz wtedy gotowa na to ze ludzie beda dawac sie prowokowac:)
OdpowiedzUsuńSlowo 'kosmita' wielu nie pasuje:) Ja czasami sobie mysle ze moja coreczka przypadkowo wypadla z kapsuly ktora zmierzala razem z innymi jej podobnymi na planete ''18q-" i teraz w zupelnie innej biosferze musi sobie radzic choc jest przystosowana do zycia na swojej planecie gdzie nie trzeba mowic slowami, ani chodzic na nogach ani nawet myslec zbyt szybko, gdzie kanałem komunikacji jest serce i gdzie najwieksza radoscia jest wąchać sie nawzajem i piszczeć....Bo kosmita znaczy -wyjatkowa, cudowna, cudownie kosmiczna i kosmicznie odleciana, lecz piekna i wspaniala.
Usciski! Do milego 'przeczytania'!
Ags, jeśli zrezygnujesz z ironii i kasania, odgryze ci głowę �� a polemika ok, wskazana. Bez hejtu i umoralniania. Dziękuję za uwagę!
OdpowiedzUsuńNo i juz :))) jak zwal tak zwal, moc z Wami kobiety! Tzn z nami :)))
OdpowiedzUsuńI taki sposob dyskusji ja lubie, wezme pod rozwage, obiecuje. I ze ironii nie wyzbede sie tez obiecuje :*
Specmatki wszystkich specdziatek - łączmy się!!! Dziewczyny, jak to dobrze, że choć w takich miejscach jak to możemy poczuć, że siła nas. I siła w nas :)
OdpowiedzUsuńNo i to jest największy komplement... Dziękuję, bardzo mocno dziękuję :* :)
Usuń