poniedziałek, 8 czerwca 2015

Mogę

Mogę, już mogę. Pozwalam sobie, udzielam dyspensy, rozgrzeszam szybciej niż niejeden proboszcz. Do ideału mi lata świetlne, do pomnika błogosławionej matki dziecka niepełnosprawnego też wcale nie bliżej. Mam w sobie kilka potworów, które czasem po prostu muszą wyleźć na światło dzienne.
Wtedy płaczę, wrzeszczę (i w środku i na zewnątrz), wściekam się i nie godzę. Obnażam swoje najpaskudniejsze oblicze, przyznaję, że jestem słaba, mówię wszystkim i wszystkiemu "nie". Od mojej własnej broni obrywam ja sama najbardziej. Rozpacz niemocy przybiera najjaskrawsze kolory. Ściana "nie możesz tego zmienić". 
Upadam... Walę głową w mur, jeden za drugim, rozlatuję się. Mogę? Mogę. Czasem muszę. Mam do tego prawo, które daję sobie sama. 
Składam się, zbieram, znów o mikrometr silniejsza. Dla Niej, dla nas.

                                                                                                         A.

P.S. Nic się nie stało, takie tylko myśli o całokształcie...

Grafika pochodzi ze strony: www.kifereg.flog.pl

1 komentarz:

  1. Możesz, a może nawet musisz ... od czasu do czasu ... żeby nie zwariować :(

    OdpowiedzUsuń