wtorek, 1 września 2015

Kicha

Mama ciągle tłucze mi do bani, żebym nie gdybała, nie rozkładała wszystkiego na części pierwsze, nie rozgrzebywała w sobie pewnych kwestii tylko dała im spokojnie umrzeć i wyschnąć razem ze łzami na wiór. Z tymże ja tak nie potrafię... Moja psychika może funkcjonować tylko gdy na bieżąco pewne sprawy mieli. Rozwala i składa. Jakbym udawała, że ich nie ma to turnus w szpitalu bez klamek murowany. Czasem coś się rozsypie przez jakiś drobny szczegół, kiedy indziej bez wyraźnej przyczyny, albo tak jak dzisiaj - z przyczyn obiektywnych. Wszystko w mojej głowie i sercu wrzeszczy - Blanka miała dziś zaczynać drugą klasę.
Cały okrągły rok mi ta kwestia wisi. Odraczam Ją już drugi raz i też jakoś to po mnie spływa. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj widzę Ją w granatowej spódnicy i białej bluzce, widzę, że ma problemy z matmą tak jak ja kiedyś i z usiedzeniem w ławce jak kiedyś jej Tato... Widzę jak po wakacjach wyrosła... Widzę jak goni stęskniona do koleżanek a ja wrzeszczę, żeby uważała bo ulica... Widzę to wyraźnie jak jasna cholera.
Coś poszło nie tak. Wszystko w sumie...

                                                                                                A.


Grafika pochodzi ze strony: south-star.deviantart.com

2 komentarze:

  1. Pamiętam ciągle sytuację sprzed chyba 6 lat, stałam na światłach a przez jezdnię przechodziła może 5-cio letnia dziewczynka, w zasadzie przejeżdżała na rolkach i nagły i niespodziewany ból wszystkiego... a co moja zawiniła, że ona tak nie???

    OdpowiedzUsuń