czwartek, 10 września 2015

Nic co ludzkie nie jest mi obce, ale...

O niczym odkrywczym nie będzie. Byliśmy jakiś czas temu w miejscu publicznym z dziećmi, nie pamiętam gdzie to było, chyba kolejka do kasy na basen czy coś. B. w pewnym momencie wyrzuciła z siebie paszczą taką ilość gazów z brzucha, że mało nas nie zmiotło z powierzchni ziemi. Uprzejmie całą gawiedź w Jej imieniu przerosiłam i byłam pewna, że A. pomyślał dokładnie to samo (co później mi oczywiście potwierdził) czyli "dobrze, że to wylazło akurat tą stroną". 
Człowiek też zwierzę, cała fizjologia dotyczy i mnie i Profesora Miodka i Blanki, no niestety, chciał nie chciał. Jednak jak się ma do czynienia z niepełnosprawnością (ruchową, intelektualną, taką czy inną) pewne mroczne aspekty funkcjonowania organizmu wyłażą na wierzch. Ja osobiście mam jakąś jazdę na ten temat... Czuję, że powinnam stać na straży Blanki, również w tej kwestii i chronić Jej i tak obnażoną przez retta intymność, bo ten to nie ma do żadnych kwestii szacunku. Nie trzeba zatem ściągać przysłowiowych gaci ku uciesze publiczności w przychodni, obnosić się z tonami śliny i resztkami obiadu pod szyją a jak coś się wymsknie to można przeprosić, bo Ona nie może tego zrobić sama.
Pewnych rzeczy oczywiście się nie uniknie, nie będę robić z siebie takiej estetki co bułkę-przez-bibułkę. Chodzi o to, by pomimo niepełnosprawności dbać by tą nieokiełznaną fizjologię trzymać choć trochę w ryzach i to nie żeby się ludzkość nie obruszyła tylko dla Jej własnego komfortu. Bo ślina nam przecież wisi, a jakże, zęby bywają na wierzchu a oko na maroko, pohukiwania, pokrzykiwania, jasne, że tak. Ale można pewne kwestie pominąć taktownym milczeniem, dzióba wytrzeć, gacie na plaży zarzucić, obiad wydrapać przed wyjściem na miasto z nosa albo wyjść z pomieszczenia, by załatwić pewne sprawy bez publiki. Bo Ona to czuje, Ona wie... I na pewno nie raz by wolała, żeby było inaczej.

                                                                                                     A. 
 P.S. B. pokonała magiczną granicę 19 kg, jest dobrze!!! :)))

Grafika pochodzi ze strony: www.politicalscrapbook.pl

2 komentarze:

  1. bo to bardzo wazne jest...

    OdpowiedzUsuń
  2. A moj 6-latek juz dobil do 18kg...tak sie cieszylam. I znowu pol kilo w dol bo angina. Ehh, zazdraszczam tych 19kg u Blanusi

    OdpowiedzUsuń