poniedziałek, 14 września 2015

Matka-samo-zło

Dziś nie jest dzień, żeby się czymkolwiek zasłaniać. Ani rettem, ani innymi jednostkami chorobowymi, nienawiścią do malin, po prostu niczym. Matka jest wściekła i dobrnęła do progu tolerancji na wszelkie jazdy i humory panienki. Ależ mi dzisiaj daje popalić.
Wstała z napadem, więc zaczęłyśmy trzęsieniem ziemi, po którym było oczywiście już tyko gorzej. Chciała spać, a trzeba było wychodzić do poprawczaka więc wrzask. Strzeliłam sobie w kolano i zostawiłam Ją w domu.
A potem zero możliwości współpracy bo źle się czuje, bo na deser te cholerne maliny a Ona nienawidzi, bo chce jeszcze być na dworze a tu trzeba wracać bo Mniejsza zaplanowała właśnie sobie drzemkę. Ta chce jeść, tamta chce spać, ta do przewinięcia, tamta była do przewinięcia godzinę temu więc postanowiła rozbabrać zawartość pieluchy w całym zasięgu swoich małych łap. Potem B. ryczy bo matka za wolno skacze, obiad się spóźnia całe trzy minuty, bajka miała lecieć inna i generalnie wszystko o kant dupy. 
Parę razy słyszałam psychologicznie niefortunne "One są nerwowe bo Ty jesteś nerwowa"... Pomyślał kiedy kto, że może ja jestem nerwowa, bo sytuacja (i pewne zachowania) są nerwowe? Wszystko kurde działa w dwie strony... Matka też człowiek. Której się trzęsą ręce jak jest wrzask "Dawaj do diabła tą zupę bo jestem głodna!!!" albo jak jej się milionowy raz pluje w facjatę zawartością talerza. Która sama nie zjadła bo wiadomo jaka jest hierarchia ważności. I która czasem myśli, że naprawdę jak trzepnie drzwiami to za tydzień będzie Uwaga TVN lajf spod kamienicy.
Mam dość... Nie dała mi dzisiaj ani razu forów.

                                                                                               A. 

Grafika pochodzi ze strony: www.bracewalk.com

2 komentarze:

  1. Pewnie to marne pocieszenie, ale matki dzieci bez rettowych dodatków mają od czasu do czasu tak samo - są takie chwile, w których człowiek przytuliłby się nawet do jeża, tulę Ciebie więc wirtualnie i przypominam nieśmiało, że lepsze dni też się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Każda z nas tak ma, nie potrzeba ani retta, ani dwójki dzieci;)))

    OdpowiedzUsuń