
B. musi mieć w wózku ciepło, krążenie ma kiepskie i zawsze potrzebuje więcej warstw odzieży niż inni by nie zmarznąć. Koce są dobre, ale mają jedną podstawową wadę - spadają.
Potem je najeżdżam kołami, wszędzie błoto, bluzgi lecą i zamiast radosnego spaceru robi się zabawa z poprawianiem tych wszystkich szmat. B. nie pomaga, bo lubi sobie kopnąć, poklepać, pobujać się w tą i tamtą stronę. Śpiworów dla dzieci w wieku lat 7 i wzroście ok. 120 cm już się masowo nie produkuje. Znalazłam coś z atestami, w cenie, która oczywiście łeb urywa bo to produkt dla osób niepełnosprawnych ale z wyglądu to nie było nic więcej jak płachta, w dodatku tak wielka, że zmieściła by w sobie A. Trzeba było samemu coś kombinować.
Pomysł śpiworu (takiego namiotowego) poddała mi moja Gonia, przy czym miał być dziecięcy, które robione są na ok. 164 cm wzrostu i to mnie trochę przerażało, bo B. jest jednak znacznie krótsza. Można by było go skrócić, ale tym co ostatecznie zdecydowało, że rezygnujemy z tej opcji był fakt, że wszystkie jakie znalazłam (na allegro, w dekatlonach itd) mają w środku śliski materiał. A to znaczy tylko jedno - że B. będzie zjeżdżać, płynąć i się z niego wyślizgiwać. Postanowiłam zatem przerobić mój stary śpiwór namiotowy, bo nie widzę opcji, żeby mnie ktoś na wyjazd pod namiot jeszcze kiedykolwiek namówił. Największym jego plusem jest bawełenka w środku, a jako że my estetki - też kolor, dopasowany do Ursusa. Kosztem 30 zł i chwilą pracy naszej zaprzyjaźnionej Pani krawcowej osiągnęliśmy to co chcieliśmy. Zrobiliśmy dziury na pasy, skróciliśmy na długości (z nadmiarem oczywiście, żeby starczył choć na dwa sezony) i możemy ruszać trasę, bez obawy, że Lejdi zmarznie. Zimo przybywaj, jesteśmy gotowe!
A.
Wygląda wspaniale:) Niech się nosi ze dwa sezony;) o ile zima będzie jeszcze;P
OdpowiedzUsuńsuper pomysł:))Wielkie dzieki- odgapiam:)))) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuń