środa, 10 lutego 2016

Matko jedyna

Same sobie strzelamy w kolano ścigając wiecznie niedościgły model super-matki-polki-kobiety-żony-kochanki. Jednym się czasem uda, o czym chętnie i tłumnie donoszą na blogach, portalach i ławce na placu zabaw, innym nie bardzo i można o nich posłuchać w Uwadze, poczytać w kronikach kryminalnych albo odwiedzić je z reklamówką pomarańczy na oddziałach zamkniętych. Nie ma tu wersji pomiędzy, żadnych pół-środków, bo matką trzeba być od stóp do głów, od poczęcia do śmierci, od lewej do prawej. A jak Ci nie idzie za dobrze to się nie przyznawaj.

Ja się czasem odważę przyznać, i to nie tylko przed sobą i różnie to później wychodzi. Popłoch się jakiś sieje na taką na przykład herezję: "już mi się nie chce z nią bazgrolić tymi cholernymi kredkami". Jak to do diabła Ci się nie chce?! A komu ma się chcieć?! Się ciesz, że rysuje. Wtedy to już nie dokładam żadnych dodatkowych prowokacji, typu "zaraz mnie trafi z tym jej karmieniem" bo to dopiero by było. Z miłością się karmi i nadstawia drugi i trzeci i czwarty policzek do oplucia.

Czasem rzucę w powietrze zaklęciem pt. "śpijcie bo Was uduszę" czy coś, ale karcę się bezzwłocznie, bo jak tak można mówić, myśleć, a fe! Nie wolno przyznawać się, że najfajniejsze dzieci to śpiące dzieci. Fajne dzieci to dzieci brudne, w małych słodkich ubrankach gotowych do odplamiania godzinami, wrzątkiem i odplamiaczami, takie z błotem na butach (i na nowym dywanie) i z jagodami na pysiach (z własnoręcznie zrobionych jagodzianek, nie inaczej). A nie śpiące, o nie.

Zdarzy mi się warknąć na swoją niepełnosprawną niechodzącą Córkę, żeby wzięła się za życie i zaczęła chodzić. Zdarza mi się wrzasnąć na swoją pełnosprawną Córkę, żeby wzięła się też za życie i przestała tyle chodzić oraz usiadła choć na chwilę na dupsku. Ta chodzi trochę za dużo, tamta trochę za mało, generalnie zawsze coś jest nie tak. Potem przychodzi sąsiadka i mówi, że uśmiechać się trzeba, bo radosna mama to radosne dzieci. 

Macierzyństwo to orka. Kto myśli inaczej niech da mi namiary na swojego psychiatrę.

                                                                                             A.   

Grafika pochodzi ze strony: www.blogs.trb.com

5 komentarzy:

  1. Co do ubrań, to polecam zaprzyjaźniony ciucholand;) Uwali się pociecha, podrze coś, mazakami pokoloruje - bum i prosto do kosza na śmieci, bez stresu:))

    OdpowiedzUsuń
  2. A sąsiadka to przypadkiem Dulska się nie nazywa? Blogi, portale i takie inne traktuj jako targ, na którym niektórzy chcą się sprzedać, za cenę znacznie wyższą do rzeczywistej wartości. Żyje się w realu i jest się w nim zawsze najlepszą wersją samego siebie w danej chwili. Ty aktualnie jesteś najlepszą wersją matki swoich córek, czy to z uśmiechem czy z herezją na ustach. I żadna sąsiadka nie jest w stanie tego ulepszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiecham się....i przestać nie mogę:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój psychiatra mówi, ze życie to nie je bajka :)
    Ściskam Was mocno, kochane

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisane Agata. Całuje mocno!!!

    OdpowiedzUsuń