sobota, 20 lutego 2016

OMG!!!!!!!!! Cud, cud, cuuud!!!

Wystarczająco amerykański mój self???
Wszystkiego bym się spodziewała, nawet tych pińset złoty na dziecko, ale nie tego! Rzuciłam nawet nieopacznie jakiś czas temu do męża: "Jak nam się uda przeżyć miesiąc bez ratowania Blanki (tj. akcji-reanimacji i napadu z sinieniem, wlewką i koncentratorem tlenu - przyp. red.) to wychlam sama całą flaszkę wina". A. spojrzał na mnie, burknął pod nosem, że On może wychlać jak się chociaż tydzień uda i oboje mieliśmy pewność, że ani jednemu ani drugiemu żadna popijawa w najbliższym czasie nie grozi. Bo przez ostatnie dwa lata B. miewała maksymalnie 3-4 dni spokoju, tydzień zatem wydawał nam się kosmosem, a miesiąc kosmosem do sześcianu razy milion plus pierdyliard.
A dziś jest TEN dzień!!! Kusi mnie, żeby obchodzić go i świętować co roku. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, po czym, od czego a od czego nie i czy na chwilę, czy na dłużej (bo zaraz pełnia) ale obchodzimy dziś 1 MIESIĄC BEZ NAPADU Z BEZDECHEM! A przedziwny czas to był, naprawdę przedziwny... 
Pierwszy tydzień jakoś pyknął, fajnie, miło z twojej parszywej strony recie. W drugim zaczęła pojawiać się niezapeszająca cisza, bo przecież nie wolno mówić, że nie ma napadu (bo jak się powie to od razu można biec po ambu i wlewki). W trzecim tygodniu pomyślałam, że coś chyba jest nie tak, Blance się głowa zepsuła czy co, a w czwartym  zaczęłam kombinować jak tu wypić w jeden dzień 0,75 wińska i nie narobić przy tym wstydu rodzinie, zająć się dziećmi a rano wstać jak skowroneczek (dodać trzeba, że przez ciążę i karmienie Mniejszej w tej kwestii ostatnio nie ćwiczyłam). 
Nie możemy w to uwierzyć... Ale słowo się rzekło, A. pogna dziś do biedronki i świętujemy! Każdy z Was, który ma Blankę w sercu, rozumie (lub gdziekolwiek indziej poza nosem i czterema literami ;) proszony jest o mały toaścik za Jej zdrowie i żeby ta chwila trwała i trwała do końca świata i jeszcze dłużej, a my ją będziemy chwytać, łapać i cieszyć się jak powariowani! Obiecuję!

                                                                                                   A.  
P.S. 1 
Ambu rozważa przejście na wcześniejszą emeryturę.
P.S. 2
Koncentrator tlenu, to jedyny sprzęt w domu, którego nie odkurzam. Kurz na koncentratorze tlenu to najlepszy kurz na świecie. To święty kurz :D
P.S. 3
Zaczynamy snuć historie pt. "jak Blanka nie będzie mieć napadów to...", przy czym podium na razie zajmują: 
3) pójdziemy na randkę, na basen, do tesko etc.
2) pojedziemy na wakacje: na seszele, do Koszalina, do gdziekolwiekindziej
1) będziemy żyć długo i szczęśliwie :D


9 komentarzy:

  1. Gratulacje Pani Mamo. Wypijem za zdrówko i uczczenie sukcesu :) A jak nie chcesz mieć kaca to rób szprycery ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nawet nie wiesz jak się cieszę. Zawsze widziałam, że musi być lepiej, chociażby z doświadczenia z moją Panną rett. Ale powiedz to matce, która jest na razie na wcześniejszym lewelu... Super, życzymy zatem kolejnych pięknych jubileuszy/szów i snucia planów wakacyjnych!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana Blania .... echhhhhh cieszę się :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki żebyście padakę wspominali jedynie jako "stare czasy"! Toaścik ode mnie dziś dla Blanki pomknie:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. wzniose toast napewno :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze sie bardzo i trzymam kciuki !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ahaha! Go and fu*k yourself, rett-srett! Zdrowie Blanki! :***

    OdpowiedzUsuń