
Coś najpierwszej potrzeby się zrobi już, coś inne wywali na później, coś jeszcze inne na nigdy lub zapomniałam/nie zdążyłam. Nie jestem w stanie mając 2 (słownie: dwie) ręce wcisnąć w dobę więcej niż jestem w stanie. Próbowałam, nie da się.
Czasu się nie rozciągnie, a i wyrabianie 500% normy może się skończyć jakoś tragicznie. Jedno kosztem drugiego. Przykład - pomalowałam tego królika co chciała Mniejsza, zmieniłam B. rajstopy na bardziej fikuśne (i mniej obsikane) i wyprowadziłam trzy razy psa. Ale przez to na przykład nic nie zjadłam. Przez pół dnia. I odleciałam.
Dlatego też, w związku z niemożnością zaspokojenia wszystkich codziennych potrzeb: panny B./ panny Mniejszej/ męża/ domu/ psa/ i swoich własnych (kolejność nie jest przypadkowa), bywa, że nawalam. I muszę ciągle wybierać. Czasem zamiast oddzwonić - idę zjeść, zamiast zrobić dwudaniowy obiad - robię na szybko tylko dzieciom i zamawiam pizze. Bywa, że zamiast wyjść do tzw. "ludzi" idę posiedzieć kwadrans z własnymi myślami. Bo muszę, po prostu. Żeby nie oszaleć.
A.
Piramida potrzeb Maslowa pochodzi ze strony: www.mechanizmdecyzyjny.pl i jest po moim subiektywnym tuningu :D
Śfienty spokuj to jednak (naj)wyższa matki. Jak już sobie da radę o tym przypomnieć, oczywiście.
OdpowiedzUsuńMoja kochana. Jeśli tylko mogę Ci jakoś pomoc, powiedz jak!!
OdpowiedzUsuń