środa, 29 czerwca 2016

Na chwilę znikam

Bracia, Siostry i inni niespokrewnieni towarzysze w biedzie! Jakiś czas ważyłam w sobie czy może nie zmyślić jakiejś gładkiej historyjki o tym jak to wyskakujemy wszyscy na seszele bo last minut nam się zdarzyła, albo, że grzejemy radośnie tyłki w basenie za kamienicą i dlatego na blogu mało się dzieje. Jednak doszłam do wniosku, że to grzech ciężki przeciwko głównemu mojemu założeniu, czyli prawda przede wszystkiem. Zatem jest tak - ostatnie tygodnie roku szkolnego (w tym ukończenie przez B. poprawczaka) w połączeniu z trzema tygodniami padaczkowego piekła, zmęczeniem, zepsutym ekranem laptoka, burzami, truskawkową pełnią oraz moim własnym brutalnym realizmem dały efekt taki, że oram ostatnio zębami po parkiecie. 

czwartek, 23 czerwca 2016

Nasze sposoby na bad hair day

Nie było wyjścia i trza było wstać bo w żaden sposób nie udało mi się taplając w depresji i rozpaczy zalec w łóżku i powiedzieć "bujajcie się oszołomy". B. na mnie liczy. Także gile w rękaw wytarłam i jestem! A jak są ciężkie czasy to warto skupić się na bzdurach, zawsze tak robię i zwykle pomaga. Więc dziś odcinek specjalny - o Blanki małej rozczochranej.
W sumie do tego wpisu zainspirowała mnie rett-rodzinka i ich pomysły na zaprowadzenie ładu na głowach anielic. Szczerze, to od lat próbuję odczuć choć namiastkę ogarnięcia tego Blankowego nieładu ale efekty są jak widać na zdjęciach takie se. Chociaż! Ostatnio jest duuużo lepiej. Latami poznaję niuanse tych złotych pukli, które żyją sobie własnym i wydaje się szczęśliwym życiem. Poniżej kilka ciekawostek i moich spostrzeżeń.

środa, 22 czerwca 2016

Jak zrobić z siebie najgorszą matkę świata

Oto przepis:
Weź dwa tygodnie napadów z dodatkami (sine usta, śmierć w oczach, pot na czole z bólu), trochę zmęczenia, trochę więcej frustracji, tonę bezsilności, dwie tony wściekłości na retta i wymieszaj to wszystko sobie w głowie. Odstaw na kilka minut i obserwuj jak między uszami rosną Ci jak na drożdżach między innymi takie myśli:
  • "Nienawidzę ..." - w trzykropki można wstawić wszystko, zależy co kto lubi: swojego życia/ swojego dziecka (w domyśle - swojego retta w dziecku)/ niespania/ nie-mania czasu/ piłki nożnej/ całego świata itd.

niedziela, 19 czerwca 2016

List do amatorów kopert

Z zasady nie zależy mi na popularności w blogsferze, jak czytają to bardzo miło, jak nie to się jakoś specjalnie nie przejmuję. Piszę, bo lubię i chcę. Są jednak sprawy, które wymagają nagłośnienia i sama nie dotrę do większej ilości osób niż ta, którą regularnie obdarowuję karteczkami za wycieraczką z prośbą o zaparkowanie gdzie indziej. Dlatego proszę - kto może i chce, niech puści ten list w świat. Bo mnie już jasna cholera bierze...

czwartek, 16 czerwca 2016

Trzy sceny z rett-życia

Scena I
B. dzięki mej nieuwadze, zmęczeniu, braku trzeciej ręki i zlewie w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie straciła jakiś czas temu kawałek nowo-urosłej jedynki (przyp. red.). Winiłam się, opłakiwałam, obmyślałam naszą przyszłą przyjaźń z protetykiem. Zupełnie niepotrzebnie. Zło powraca. B. mając wczoraj napad a ja działając w amoku macierzyńskiego instynktu (napad - sina - wtłoczyć powietrze - ambu daleko - usta-usta) zderzyłam się pechowo z pacjentem. I pytanie jest - co/kto ucierpiał? Tak, tak, nie inaczej. Teraz w końcu wyglądamy jak matką z córką - antylopie nogi, blond włoski, niebieskie oczki i ułamane jedynki. Kurtyna.

sobota, 11 czerwca 2016

Bajka o Małej Księżniczce

Zapraszam na bajkę. Nie tylko dla dzieci.
***
Mała Księżniczka była zarówno wyjątkową jak i zwyczajną dziewczynką. Wyjątkową dlatego, że miała oczy w kolorze przedburzowego nieba, granatowe przy brzegach źrenic i błękitne od środka. Nikt, kto choć raz w nie spojrzał nie pozostawał obojętny, bo były po prostu przepiękne. Mama Księżniczki mówiła często: "W Twoich oczach schwytane jest niebo, Córeczko..." a Mała czuła się wtedy naprawdę wyjątkowa. Była przy tym zwyczajną dziewczynką, która ciągle chciała się bawić, psociła lepiej niż niejeden chłopak a jak kładła się na łące nieopodal zamku by podziwiać dryfujące po niebie chmury - czuła się naprawdę szczęśliwa. Miała tylko jeden problem...

czwartek, 9 czerwca 2016

Gryzoń wiary, nadziei, miłości

Pytanie jest: czy mały futrzasty stwór w rękach 10-latki może doprowadzić starą babę niemalże do łez? Odpowiedź brzmi: jes, jes, jest! Na pewno nie każdą, ale rett-frustratkę taką jak ja to okazuję się, że bez problemu. I to był właśnie finał mojej opowiastki.
A teraz początek i środek. Nasz plac zabaw i park jest jednym z największych przelotowych miejsc w mieście, idealnie na drodze do i z rynku, na autobus, do przedszkola, szkoły, netto i na pocztę. Przewija się przez niego cała masa dzieciarni, tym większa im więcej stopni na termometrze (złośliwie zauważę, że jak pada to jesteśmy tylko my trzy plus dwie nasze znajome co wody się nie boją). 10% tego towarzystwa to tubylcy, pozostałe 90% stanowi cały przekrój społeczeństwa; od łowczyń pińcet plus (co 9 miesięcy + 1 do stada), poprzez rozhisteryzowane babcie i ich narowiste wnuczęta, nianie z najniższą krajową, dziadki z browarem pod ławką i wnusią gdzieś tam w tłumie, po grzeczne i ułożone maluchy wyglądające jak żywa reklama rezerweda ze swoimi ekskluzywnymi opiekunkami.

sobota, 4 czerwca 2016

I-N-N-A

Siłą rzeczy (i z dnia na dzień łapczywiej chłonącej świat Mniejszej) coraz częściej "bywam". Czasem bo chcę, kiedy indziej bo muszę, a jeszcze innym razem - bo chce Mniejsza. I nie mam już się kompletnie za czym schować wystawiając się z Blanką na ostrzał...
Kiedyś mogłam wmieszać się w tłum; dzieci są tysiące, wózków też. B. zawsze broniła się urodą i w sumie przez długi czas tylko nią zwracała na siebie uwagę. Teraz to wszystko robi się dużo bardziej ewidentne...