niedziela, 25 września 2016

Anioł nie dziecko

Zeszły tydzień był bardzo intensywny, zwłaszcza, że rozpoczęłyśmy sezon jesienny żołądkowo-jelitową zarazą i samo to spowodowało, że nie wiedziałam za co łapać. Dużo wizyt, zlecenia, faktury, gorset dla Blanki, godziny, terminy, zepsute auto, zbuntowana dwulatka, znów rozkręcające się napady... Z tegoż wszystkiego piątkowym późnym popołudniem byłam już wrakiem człowieka a w sobotę, w popłochu pt. "alert, matka nam siada" moi zgotowali mi wolne popołudnie.

wtorek, 20 września 2016

Pomoc? To nie dla mnie

W żadnej sferze życia nie osiągnęłam takiej asertywności jak w odmawianiu przyjęcia pomocy. Nie, dziękuję, uśmieszek, dam sobie radę, miło, że Pan/Pani pyta. Tyle i kropka. W innych kwestiach wiję się jak nie wiadomo co, bo jak to tak powiedzieć "nie" i urazić kogoś, ale jak ktoś pyta czy mi nie pomóc to automatycznie, nawet bez wpuszczania tej opcji do mózgu mówię "dziękuję, nie trzeba". 

niedziela, 11 września 2016

Z pamiętnika lekomanki

Prawie tygodniówka Blanki
Ja to chyba zrobiłam, żeby się dobić... Albo przygrzał mi upał po głowie. W każdym razie chciałam zobaczyć to na własne  oczy sprowadzając Blanki leczenie do zimnej matematycznej kalkulacji. Pytanie brzmi - ILE? Dużo. Za dużo jak na taką małą wątróbkę, główkę i żołądeczek... Ale co zrobić, taki rett, taki parszywy los.
Zacznijmy od tego, że dawki stale się zmieniają a ja już dawno przestałam ufać swojej pamięci. Rozkład jazdy wisi na lodówce, ciągle jest aktualizowany a ja raz w tygodniu, zwykle w weekend ładuję cały zapas do szufladek. To po kolei, liczymy.

piątek, 9 września 2016

Podsumowanie pierwszego tygodnia w szkole

Niepomiernie rozśmieszam jedną z naszych przedwojennych sąsiadek mówiąc, że Blanka chodzi do szkoły. Im bardziej  dogryza nam rozbawiona w stylu "A czego ona się tam może uczyć?!" albo "A książki ma??" tym lepiej mi z faktem, że moje dziecko tak jak każde inne podjęło obowiązek szkolny. Bo szkoła to brzmi dumnie. Plecak ze świnką peppą też. No więc jak Blance w tej szkole? Niewiele mówi ;) ale jedno wiem na pewno - jest zajebiście. Bez napinki i stresu, że znów z czymś odstaje. Jest wśród swoich i najwyraźniej bardzo Jej się to podoba :)

wtorek, 6 września 2016

Taki job

To nie jest chyba tylko moja cecha osobnicza, bo matki generalnie tak mają, że lubią popadać w skrajności. Że jak coś to na maksa, taki powiedzmy emocjonalny maksymalizm, żadne tam odcienie szarości. Bo  jak żyję to fruwam, jak umieram to na śmierć, jak walczę to do zdrapanych kolan. No nie potrafię inaczej, co ma swoje i dobre i złe strony. Plusy są takie, że czuję smak tego rett-życia w pełni a nie przez bibułkę ale czasami to można się w ten sposób zaorać. Dlatego też moja podstawowa praca nad sobą sprowadza się do udoskonalania trudnej sztuki olewania, dystansowania się i akceptowania faktu, że świat nie jest tylko black & white. W macierzyństwie też. Niekoniecznie jak raz powinie mi się noga to już jestem najgorszą matką świata a jak coś się uda to nie organizuję od razu zrzuty na mój pomnik z białego marmuru. 
Pewna bliska osoba, chcąc mi pomóc się zdystansować w opiece nad B. poradziła mi tak: :"Traktuj to jak pracę, po prostu." Bingo!

niedziela, 4 września 2016

Pierwsze koty za płoty, hej!

Rozpoczęcie roku szkolnego
Udało się, Lala przeszła kastingi i konkurs talentów i dostała się na poranną zmianę do grupy rewalidacyjnej w naszej szkole. Ulga, bo nie mam teraz głowy ani chęci, żeby przewracać Jej świat do góry nogami i szukać nowego miejsca, którego w ogóle nie zna. Ma dwie nowe koleżanki i kolegę, wychowawcę, którego zna od lat i pomoc, którą dopiero musi poznać i w sobie rozkochać. Bo cała największa robota dopiero przed nami. 
Blanka jest i łatwa i trudna w obsłudze. Łatwa bo się rzadko buntuje, nie jest agresywna, z reguły nie zadymia. Jak się człowiek pouśmiecha to pozwoli zrobić ze sobą wszystko. Trudna, bo lubi czuć zainteresowanie, jak się do Niej gada i słucha co Ona tam grucha pod nosem, zostawiona sama ze sobą gdzieś w kącie nie nawiąże żadnej współpracy. Największą trudnością techniczną  jest jedzenie i picie, mamy z tym coraz większy problem... I oni w szkole i B. muszą się siebie nauczyć, wypracować swoje własne metody i pójść na kompromisy. Ja im w tym nie pomogę, potrzeba po prostu czasu na dopasowanie.