
Od momentu regresu, dzień w dzień wyławiamy z codzienności każdy nawet mikroskopijny sygnał od Niej. To są naprawdę okruszyny informacji - rzut oka, mniej typowe mrugnięcie, zatrzymanie na sekundę ręki, westchnienie. Kiedyś, na początku brak spektakularnych sukcesów w komunikacji między Jej a moim światem strasznie mnie frustrował, ale wtedy jeszcze punktem odniesienia były zdrowe dzieci. Później wcale nie było lepiej, bo jako odnośnik wzięłam inne Rettki. Dopiero ze 3-4 lata temu zrozumiałam, że jedynym do czego można odnosić Blankę to ona sama. I tak jest z każdą z nch. Jedna będzie lepić na życzenie pierogi, druga trzaskać w komunikator jak chce bajkę a trzecia rozwali swoich starych na łopaty bo pierdnie na rozkaz pt. "Córeczko, nie pierdzi się przy ludziach". To bardzo indywidualna kwestia zależna od retta jakiego się wylosuje z puli, stanu zdrowia (mam na myśli głównie epi i poziom jej opanowania), konkretnego dnia, etapu w życiu itd. U nas ciągle jest taki, że do Blanki wpada wszystko a wychodzi zasadniczo prawie nic. I najważniejsze póki jest jak jest to nie stracić wiary, że Ona tam w środku jest, z takim umysłem jak wszyscy. Mimo gał patrzących tak często na przestrzał i pozornego bycia zupełnie gdzie indziej. Ona ma wiedzieć, że my wiemy, że Ona wie. A my mamy mieć ciągle uszy, oczy, nosy, serca i wszystkie inne organy wyczulone na każdy nawet najmniejszy sygnał.
Ostatnio bardzo mnie zaskoczyła, w trakcie nqszej lekowej rewolucji coś zaczyna się subtelnie zmieniać. Jest jeszcze ciągle oszołomiona, bardzo wiotka, często lewituje, a wieczna ospałość przeplata się z totalną niemożnością zaśnięcia na dłużej. Łatwo nie jest ale... patrzy inaczej. Łapie szybciej. Widać, że jest bardziej gotowa by odpowiadać. Wydurniałam się ostatnio jak zwykle, Jamnica była pod ręką więc zabawa w "karmimy Melosię". Zwykle to po Blance spływa, ewentualnie zaśmieje się jak pies ją pogilga wąsami po wnętrzu dłoni albo uporczywie liże. Położyłam jej jedną psią pychotkę na klepiącej łapie, byłam pewna, że natychmiast spadnie a kundel sobie jak zwykle za tym pobiega - zabawa jak zawsze. Takie u nas się rzeczy dzieją jak totalna nuuuuda :D A Blanka w sekundę zatrzymała rękę tak żeby ten mały przysmaczek nie spadł. Ja cała rozentuzjazmowana z gorącymi uszami pociągnęłam to dalej: "Daj Meli chrupka" na co B. opuściła piąstkę z chrupkiem na wierzchu na dół, pies od razu zjadł, a ja zemdlałam. Powtórzyłyśmy, zrobiła to samo. Udało się trzy razy w ciągu ok 10 minut. Wydaje się proste, prawda? Dla kogoś, kto nie ma kajdanami retta związanych łap może i tak. Bo B. nie może opuścić w dół od tak rąk, które klepią. Bo one klepią ciągle w swoim rettowym amoku. Cały czas nimi rzuca, szarpie całym ciałem, jakikolwiek celowy ruch nie wydarzył się od 7 lat. A jeszcze taki na rozkaz matki to od nie wiem kiedy. Do przedwczoraj. Moja głowa jest już przy tym jak 15-letnia B. siedzi ze mną w kuchni w Wigilię i lepi uszka z grzybami bo ja mam świeżo pomalowane tipsy, no nie potrafię tego powstrzymać :D
A.
Grafika pochodzi ze strony: http://pl.jak-wytresowac-smoka-club.wikia.com/wiki/Kategoria:Strona_g%C5%82%C3%B3wna
O matko.....szok...Szczęście jest blisko....:))))))
OdpowiedzUsuńOna wie, że wy wiecie, że ona wie i to jest najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńCzytam i podziwiam Was od dawna. Nigdy jeszcze nie komentowałam, ale teraz normalnie muszę. Przeczytałam fragment o zabawie z psiakiem trzy razy, wzruszyłam się jak wariatka :)
OdpowiedzUsuńDziekuje!!! Ja lubie jak kto komentuje bo wtedy wiem, ze tam po drugiej str kabla ktos jest i czyta :))) ❤❤❤
OdpowiedzUsuńOczywiście, że czyta! Od bardzo dawna. I podziwia i ściska mocno. Pozdrawiam z Włoch. I trochę z Koszalina. Dawno nie komentowałam, ale czytam wszystko.
UsuńNo jak tak, to będę komentować na morgi :) W końcu nie ma dnia bez "wizyty" u Was :) Podziwiam wszystko - tą ogromną dbałość o godność Blanki, Wasze nadludzkie siły i do tego ten genialny styl pisania, po prostu mistrzostwo świata. Pozdrawiam Was serdecznie :)
UsuńAż mi serce z radości podskoczyło a oczy zwilgotniały! Ona tam JEST! Za żelazną kurtyną tego dziadostwa, ale JEST! Cudne wieści :-)
OdpowiedzUsuńI ja czytam od dawna i wiernie. Czesto zagladam tu by zobaczyc co slychac u Blanki i jej niesamowitej Rodzinki! Ogromna radosc dzis z tego wpisu. Usciski z Brukseli Wam przesylam. You made my day jak to mowia :)
OdpowiedzUsuńPięknie :) Mam nadzieję, że zmiana leków wyjdzie w każdą stronę na plus :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! Z całego serca mego <3
OdpowiedzUsuńKochana Blaneczka! Tak sobie wymyśliła sprytnie. Ściskam, mamuniu
OdpowiedzUsuńA co nowego u Blanusi? Bo wchodze i nic... :)
OdpowiedzUsuń