poniedziałek, 6 listopada 2017

Temat: Oddychanie jest trudne.

Lekcja 123, z cyklu "Oswój retta zanim on oswoi Ciebie". Szczerze, to miałam pisać ogromne i soczyste podziękowania za podarowany Blance 1% ale ma Ona tak paskudy dzień, że nawet nie chce uśmiechnąć mi się do zdjęcia... A bez Jej uśmiechu podziękować się nie da, więc muszę czekać aż powróci Jej humor :) 
Wracam zatem do tematu głównego: oddychanie (czyli główny powód dzisiejszych naszych boleści, upierdliwości i smutków). 
Rett na drugie imię (w sumie to na trzecie, bo drugie to padaka) ma Problemy Oddechowe. Od zawsze, od takiego małego wypierdka B. uważała, że  miarowość oddechowa to absurd. Walka o zsynchronizowanie oddychania z przełykaniem (czyli dość ważną jakby nie było czynnością ludzkości) zafundowała nam niejedną akcję-reanimację zakrztuszeniową. Dodaj do tego stereotypie w obrębie paszczy (lub jak kto woli: paszczowe natręctwa, typu puszczanie bąbli ze śliny, beatowanie, zgrzytanie, zalewanie się śliną, wstrzymywanie oddechu itd) i masz oddechową masakrę... Teraz prym wiedzie połykanie powietrza i wstrzymywanie oddechu (naprawdę imponujące czasowo). B. na nieszczęście nie nurek i ma z tych swoich historii same problemy. Jak powietrze się złapie w górnej połowie flaków to mamy imponujące odbijania, czkawki, refluksy, podrzygiwania i ogólny dyskomfort. Jak natomiast kula powietrzna zatrzaśnie się w dolnej połowie układu trawiennego to wiadomo co mamy; wiatry halskie, bóle brzucha i  płacz. Czyli to co dzisiaj. A wszystko od najbardziej prozaicznej czynności na świecie - oddychania.
Zapewne coś jest w tych główkach zepsute, że nie mogą normalnie, rownomiernie i spokojnie oddychać... I to naprawdę jest problem dla nas, rett-rodziców. Bo coś co musisz (choćby nie wiem jak się starał, żeby nie) robić całą dobę a przysparza Ci tylu trudności i problemów - musi budzić ogromną frustrację. A ona powoduje stres, a jak jest stres to tym trudniej oddech uspokoić. I kółko się zamyka. Mamy więc tak: hiperwentylacje (pokaż mi Rettkę co ich nie ma a stawiam wino), dyszenia (u nas całe noce wypełnia dyszenie starego zboczeńca, ale nie, nie, to nie A., to mała słodka B.), zasysanie (inaczej zwane aspirowaniem powietrza, bardzo niefajne jak się karmi/poi, chyba, że ktoś potrzebuje mocnych wrażeń), nierównomierny oddech (który towarzyszy nam tak naprawdę cały czas, może poza chwilami kiedy głęboko śpi), połykanie powietrza (nienawidzę, bo powoduje u Niej największy ból i dyskomfort), wstrzymywanie oddechu i inne. 
Z mojego 8-letniego doświadczenia z dychawicami wynika, że im bardziej zmienna i chimeryczna jest pogoda, tym z oddychaniem gorzej. Wieje - sapiemy, dyszymy, zasysamy, dusimy się, przestajemy nagle oddychać, sieniejemy i tak w koło. Główną konsekwencją jazd z oddechem jest na mój rozum nierówny poziom tlenu w głowie, a zatem szansa niedotlenienia (idzie zwykle za wzmożonymi hiperwentylacjami) a niedotlenienie z kolei to większa szansa na napad. O... Tak to wygląda.
Także jak Ona mi w końcu zaśnie (ale tak na dłużej niż 4 minuty) to lubię sobie wyłączyć odbiorniki wi-fi, wygonić wszystkich, odciąć zasilanie temu co mąci ciszę i słuchać miarowego "chry-chry". Bo w dzień tak rzadko mamy obie okazje je słyszeć...
Koniec wykładu, na zadanie domowe proszę wziąć głęboki oddech i rzucić najbrzydszym na świecie bluzgiem w stronę retta. Odbiorę telepatycznie i będzie mi bardzo miło ;D

                                                                                            A.  

Grafika: www.orkiestra.tarman.pli www.rzeczpospolitabojganarodow.pl

7 komentarzy:

  1. Taa... U mnie bluzgi były właśnie przed chwilą...rzucone w stronę naszego retta, ale jak chcesz mogę powtórzyć w kierunku Waszego. Wrrr! Też już mam dość tych oddechowych atrakcji. Przesyłam uściski dla Was i $#@&! dla retta! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ten temat byl jednym z powodow, przez ktore moja przyjaciolka z rett coreczka dala zalozyc jej Peg a , przez ciagle zachlystywanie sie i wciaganie z powietrzem jedzenia i zachlystywanie , zalewanie slina podczas atakow miala ciagle zapalenia pluc.Teraz zmniejszylo sie to do 50% bo glowny poziom planow i lekow dostaje przez Pega wlasnie, a jak jest w dobrej formie je i pije buzia tyle ile da rade. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Kilka siarczystych bluzgów lecie w stronę Waszego retta - niech spada!!

    OdpowiedzUsuń
  4. na szczęście moja Rettka nie ma zadnych problemów z oddychaniem , żadnych hiprer .... , wino bys przegrała..... i dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stara Baba już :P 24 lata skończyła . musze powiedziec ,że chyba mamy szczęście w nieszczęściu , bo hmmm Rett jakby lajtowo nas potraktował , zero problemów z oddychaniem , padaczka - spoko ,dajemy radę ,na lekach ataków brak. Skolioza no niestety jest i to spora , no ale coś być musi , Noce od 22 do prawie 4 rano przespane , później Pannica chyba sie nudzi , bo jak cały dom na nogi postawi to usypia , złośliwa gadzina :)

      Usuń
    2. No to przywraca nieco wiare w retta ;) bardzo sie ciesze ze chociaz tego los Wam oszczedzil, wszystko inne juz i tak wystarczy z naddatkiem. Slemy Wam buziaki i wisze wino, prosze adres na priv na fb ;D

      Usuń