niedziela, 23 sierpnia 2015

W kwestii prezentów

Ostatnimi czasy ilość czekolad, kinderków i innych dziecięcych radości przynoszonych Blance w tzw. "gości" drastycznie spadła. I to ku mej uciesze, bo ileż możemy z A. tego przejeść. Ale człowiek przychodzi, wie, że jest w domu dwoje dzieci, w tym jedno o szczególnych potrzebach i staje przed dylematem - dać dla spokoju ducha czekoladę Wedla czy powalczyć o jakiś bardziej trafiony drobiazg dla B.
Zawsze można pójść w praktyczne i podarować kalesony/ skarpety/ rajstopy/ ledżinsy, coś co zawsze się mniej lub bardziej przyda, przy czym z pewnością niekoniecznie ucieszy samą B. Szczerze mówiąc myślałam, że nie da się Jej kupić czegoś co Ją szczerze uraduje a nie tylko się przyda. Mocno się myliłam. Ostatnio byli u nas Ciocia A., Wujek P. i mała O. i przywieźli Blance coś co wyrwało Ją z jej wymiaru w sekundę, czyli trzy małe świergolące ptaszyny, takie jak tu: https://www.youtube.com/watch?v=W3oHsRl9af0 To nasi najbliżsi przyjaciele (tzn. A. i P., chociaż ptaszki już też) jeszcze z czasów moich studiów we Wro, którzy cały proces przechodzenia Blanki na mroczną stronę retta przeżywali razem z nami. Dlatego też wiedzieli, że żeby B. się zainteresowała i ucieszyła trzeba mocno pokombinować, co nie jest wcale łatwe, bo na zabawki to Ona nie zwraca uwagi od jakiś 4 lat. Ale udało się! Fakt, że nasze ptaszki to delikatne stworzenia (co Mniejsza ciągle sprawdza, czy aby na pewno jak się nimi rzuci o podłogę to się zepsują, jeden już beatuje zamiast świergotać a drugi miewa lekkie napady padaczkowe bo dostaje dziwnych akcji z mrugającymi oczami) ale są tak słodkie i urocze, że Blanka po prostu musiała je zauważyć i pokochać. No i teraz mamy świergot przy każdym śniadaniu :)
Czasem słyszę "Czego Blanka potrzebuje?" i jestem w sumie w kropce, bo nie potrzebuje (oprócz odrobiny rett-stabilizacji i uśmiechu) nic. Zamiast kinder-jajka-niespodzianki sto razy bardziej woli z kimś pogadać, móc poobserwować dłużej jego twarz, wysłuchać, pozaczepiać, pouśmiechać się. A jak już Ktoś naprawdę musi to można załatwić sprawę prezentów jakimś nutridrinkiem ;)

                                                                                         A.

Grafika pochodzi ze strony: www.digibirds.com

3 komentarze:

  1. Moje dzieci bardzo cieszą słodkie prezenty, niestety mnie totalnie nie:( Jakaś ogólnopolska akcja by się przydała, żeby zamiast masy pustych kalorii przynieść kolorowankę, naklejki, kredki itp!! Jak już koniecznie musi to być prezent z najbliższego spożywczaka, to niech to będą owoce (owoc 1 jeśli l. mn za droga), ale NIE słodkości!!!
    jakże miło, że komuś zależy, żeby trochę pokombinować i coś pod B. podpasować:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe Nutridrink :) Chyba wiem do kogo piszesz :)

    OdpowiedzUsuń