
A skoro idzie nam nawet kilka wlewek w miesiącu to statystyki są nieubłagane – godzina zero dopadnie nas w końcu na mieście. Niekoniecznie w filharmonii czy na wystawie sztuki i trzeba będzie zacne towarzystwo przepraszać, ale np. na spacerze. A jest zima. A B. jest człowiekiem chyba już bez stawów i o wiotkości totalnej. I ma do tego trzy tony ciuchów na sobie, koc, śpiwór, coś tam jeszcze. I wtedy nadchodzi napad z bajerami, z sinieniem, z bezdechem, taki, którego modlitwą do Boga się nie zatrzyma. I co kurde wtedy?? Mam na koncie dwie tego typu akcje. Jedna sprzed kilku dni to nasz miły spacer w śnieżnych okolicznościach i wlot do pierwszej lepszej bramy bez domofonu coby jak najszybciej ściągnąć Blance gacie i uratować ją od uduszenia. Druga to akcja w szpitalu we Wro, gdzie trzeba było uczynić to samo na korytarzu pełnym ludzi, na podłodze, nie inaczej. Bo jak tu spróbować zrobić wlew doodbytniczy (no przepraszam, wrażliwsi niech zmienią kanał) gdy nogi sztywne, wszystko lata a ja mam tylko dwie ręce. I jeszcze weź tu nie narusz godności osobistej swojej małej osoby niepełnosprawnej... Jak ściągasz Jej gacie w tłumie ludzi, bo musisz wyrwać Ją z łap rettowi.
Do czego zmierzam. Taka
wlewka musi mieć jak najszybszą drogę, dzięki której trafi do
krwi i z tą do czapy. W warunkach szpitalnych można zrobić
zastrzyk lub podać kroplówkę, ostatecznie podać ww. wlewkę. W
domu zostaje nam tylko wlewka. Dłuższy już czas dręczy mnie
pytanie czy cztery litery to naprawdę jedyna łatwo dostępna
śluzówka do podania leku? Czemu w chyba wszystkich krajach Europy i
świata są leki podawane na śluzówkę paszczową lub w nos. Czemu
u nas tego nie ma? Polacy potrzebują mniej intymności niż Niemcy,
Anglicy, czy co?? No ja tego nie pojmuję. Wybór zero jedynkowy –
wlewka w dupkę albo giń.
Druga sprawa to
substancja czynna; relanium dobre na wszystko. Tak jak pisałam, B.
coraz oporniej na to idzie, aż, obawiam się, w ogóle
przestanie reagować. I co nam zostanie?
Dr przyznała, że
nisza w tej kwestii jest mocno zastanawiająca. Postaram się wyłudzić
następnym razem receptę do zrealizowania za naszą zachodnią
granicą, coby w zimie nie ryzykować, że mi się dziecko przeziębi i tego typu karkołomnych akcji już nie przeprowadzać.
Bo zamknąć się w domu i czekać na napad to my
nie mamy zamiaru :)
A.
Grafika pochodzi ze
strony: www.leki-opinie.pl
Bardzo Pani, Wam wspólczuję, trafiłam na bloga przez/ dzięki innemu blogerowi i uważam Panią za niesamowitą postać. Nie wiem co napisać, trudno jest mi sobie nawet wyobrazić wyimek z Waszej rzeczywistości, może nie powinnam udzielać się wcale, ale Pani wpisy poruszają do głębi. Nasz 1 procent jest Wasz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuje serdecznie! Ciesze sie, kazdy glos ze to co pisze jest fajne sprawia mi nieopisana przyjemnosc i jeszcze wieksza frajde z pisania. Dziekuje!
UsuńMądrze prawisz...Przecieraj szlaki..cóż...
OdpowiedzUsuńMądrze prawisz...Przecieraj szlaki..cóż...
OdpowiedzUsuńZa 2 tyg zadymiam w poradni :))
UsuńBardzo dziwne, pewna byłam, że tylko ta droga we wszechświecie funkcjonuje, a tu okazuje się, że są znacznie bardziej dostępne miejsca... niewiarygodne, że się u nas takich nie wprowadza, abstrahując już od intymności, przecież nawet w zaciszu własnego domu znacznie szybciej i poręczniej wlać coś w usta/nos...nie ogarniam :(
OdpowiedzUsuńNo ja tez nie pojmuje... przeciez od tylka do glowy jest o metr dalej niz od paszczy do glowy, no nie?! :D
UsuńJak dla mnie, wybaczcie-laik jestem, ale w tych wszystkich "mądrych" instytucjach, co to decydują jak i co podać, powinni pracować ludzie. Normalnie. Bo ktoś, kto z premedytacją odziera drugiego, bezbronnego i chorego człowieka z godności, na pewno człowiekiem nie jest...
OdpowiedzUsuń