środa, 30 listopada 2016

Wróciła!!!

Yes, yes, yesss!!!
Zwlekałam i zwlekałam, chociaż to kompletnie bez sensu. Nikt nie oczekuje przecież, że B. podejdzie w tym roku do matury, więc obwieszczam - wróciła! Niech zapeszę, w dupie tam. Prawdę mówiąc to mogą być tylko chwile, które są w życiu piękne i jak będę czekać z tym cieszeniem się z nich na nie wiem co to w końcu nie zdążę pocieszyć się wcale. 
Zacznę od złego, bo różowo w dalszym ciągu nie jest, uzdrowienia też nie zanotowałam. Sterydy dają się Jej we znaki, zaczęła puchnąć... 
Widać to na buzi, powiekach, kostkach. Też trochę przytyła (z 22 na 24,5 kg, jak dojdziemy do 30 jadę sobie kupić cały wagon nutridrinków) i może efekt chomiczej mordki rzuca mi się w oczy tak bardzo też dzięki temu. Morfologia krwi całkowicie oszalała, za wysoka hemoglobina, wszystko inne za niskie albo za wysokie. Potas na szczęście w normie. Szczególnie układ pokarmowy ze sterydów się nie cieszy bo ciągle są zaparcia, wzdęcia, halny w brzuchu i przeciągi we flakach. Nic nie zrobimy, trzeba przetrwać, do Wigilii a więc końca sterydoterapii już nie długo. Mój lęk co będzie potem... i czy całe to padaczkowe piekło znów nie wróci to opowieść na kiedy indziej, bo dziś tak jak zapowiadałam tylko o tryumfalnym powrocie mojej B. i plusach :)
Wiedziałam, że tam siedzi i czeka aż te cholerne napady przestaną topić Jej styki w mózgu a leki pozwolą złapać choć minimalny kontakt z rzeczywistością. Czekałam i się doczekałam. Nie mam pojęcia czy to zasługa prawie miesiąca bez ciężkich napadów, czy odstawienia vetiry, zapewne jedno i drugie. W sumie nie ważne, co mi to za różnica. Najważniejsze, że mam choć trochę więcej Blanki w Blance a mniej retta w recie. Oto co się zmieniło:
  • Blanka znów się śmieje (nie ma nic ważniejszego, przysięgam). Moje durne żarty, gilanie po cyckach, dyskoteki pana dżeka i robienie zeza znów potrafią wywołać u Niej uśmiech. Ulga, ogromna ulga.
  • Teraz wydaje mi się to nieprawdopodobne ale jeszcze ponad miesiąc temu nie potrafiła zwrócić głowy na dźwięk, podnieść wzroku jak ktoś do Niej mówił itd. Jednym słowem cały świat fruwał gdzieś wkoło Niej a Ona biedna nie mogła zdążyć by chwycić go oczami. Czasem już nawet chyba nie chciała...
    A teraz może! Ktoś wchodzi, Ona patrzy. Mniejsza odstawia Jej teatr lalkami przed oczami a Blanka obserwuje. Jedzie karetka a Ona odwraca głowę. Patrzy na psa, na nas, na bajki. Znowuuuuu!!!
  • Pije. To jest dla mnie kompletna nowość, żeby widzieć jakieś mikro-odruchy układania ust na rancie kubka a nie tylko dramatyczne próby łapania powietrza i walka żeby nie dać się utopić. A już samo to, że chce pić jest szokiem totalnym. Pławię się w tym... Wielka dolewka trwa, a ja patrzę, chłonę, delektuję się. Mam dziecko pijące, choć trochę, wspaniałe uczucie, że coś się udało, zmieniło na plus, wypracowało. A nie tylko minus, gorzej, źlej.
  • Zaczęła po prostu żyć. Teraz widzę to czarno na białym jak bardzo życie z padaką w takiej formie jak ma B. boli. Nie z rettem, tylko właśnie z padaką. Każdy dzień bez ciężkiego napadu (bo małe są, ciągle) to absolutne święto i najwspanialsze co można sobie wymarzyć. 
No i to tak o. Chwilo, trwaj...

                                                                                                      A. 
Grafika pochodzi ze strony: www.youtube.com

5 komentarzy:

  1. Cokolwiek napiszę zabrzmi zbyt "płasko" więc powiem tylko: Ogromnie się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała wiadomość, aż trudno sobie wyobrazić, co czujecie... Niech to trwa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwilo trwaj zatem jak najdluzej! Radosc ogromna wirtualna tez ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastycznie!! Jak najdłużej, jak najnormalniej :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz, jak bardzo sie cieszę! Znam Blankę z Blanką, a także tą bez Blanki...i wiem, że wszyscy chcemy mieć Jej jak najwięcej. Tej właśnie Blanki w Blance ;) Tęsknię za Wami moje Dzkiewczynki :*

    OdpowiedzUsuń