Zastanawiasz się często "Co z nią jest?" i znikąd odpowiedzi? Myślisz "jest walnięta" i wracasz szybko do swojego poukładanego życia. Oceniasz w myślach takie czy inne zachowanie, które nijak nie wpasowuje się w kanon matki-heroiny, która oddaje życie za swoje krzywe i nie do końca idealne dzieciątko. Tak? To posłuchaj dlaczego bywam kompletnie nieracjonalna.
1. Bo nie śpię. Latami budzę się po 10 razy w nocy, bywa, że zaliczam nocne akcje ratowania z napadu, wyrywam się z koszmaru pt. "nie oddycha" i biegnę do Niej by upewnić się, że to tylko sen... Czasem jawa, ale tym razem sen. Ty lamentujesz, że Cię sąsiad obudził o 5 w nocy a ja sprawdzam o 4.45 czy żyje, bo jeszcze nie wstała.
2. Bo od kilku lat głównym moim zajęciem jest karmienie i pojenie. To pierwsze jakoś idzie, drugie natomiast doprowadza mnie do rozpaczy. Kilka godzin dziennie wlewania po pół łyka, krztuszenia, plucia, topienia, odkrztuszania i w koło. Już nie na granicy zagłodzenia, za to ciągle milimetr od odwodnienia, kamieni w nerach i suchego jak jesienny liść języka. A potem trwającego pół dnia przebierania, mycia i wybierania jedzenia z włosów.
3. Bo budzę Ją i siebie o 5, wyjeżdżamy o 6 by na 7.30 być w szpitalu miasta wojewódzkiego, bo na 8.00 (na głodzie, bez leków, do pobrania krwi na stężenie leku) mamy wizytę w poradni, po czym okazuje się, że owszem - jest pierwsza, ale wchodzi czwarta. Dobra, wchodzi pół-żywa czwarta, jest 9.50 a krew pobierają do 9.30. Ktoś się zlituje? Czy przyjedziemy tylko 60 km jutro?
4. Bo moje dziecko jest za duże by dostać pomoc. Albo ewentualnie za małe. Bo jesteśmy za biedni i za bogaci. Bo wniosek o dofinansowanie złożyłam jeden dzień za późno albo tydzień za wcześnie. Albo ostatecznie nie złożyłam go wcale bo na przykład nie wlazłam z nimi na drugie piętro po schodach a winda była akurat zepsuta i "proszę iść schodami".
5. Bo jestem matką "nie pracującą". "Nadal siedzę z dziećmi w domu". Moje uprawnienia zawodowe już dawno wygasły, na pracy magisterskiej moje dziecko narysowało kota i dom, a w języku, który kochałam bardziej niż ojczysty umiem powiedzieć już tylko hał du ju du. Wszyscy nauczyciele zaraz pójdą do pracy, zaczną rzucać bluzgami na tą dzisiejszą młodzież, dzieci pójdą do szkół, przedszkoli i poprawczaków a ja zostanę z nierozwieszonym praniem i kawą w kubku z napisem "loser".
6. Bo dobijam do wieku Chrystusowego i czasem czuję się jak On we własnej osobie. Jak upadam pod swoim krzyżem w formie prawie 9-letniego bezwładnego ciała, które nagle dostaje rzucawek i fruniemy ze schodów jak latawce. By walnąć się potem, nabić kilka siniaków i wstać, bo karawana jedzie dalej. Nie wypada usiąść na schodach i robić sensacji, bo się wywaliło z dzieckiem na rękach. No nie wypada, ludzie mają swoje, poważniejsze problemy.
7. Bo walka o moje dziecko nie sprowadza się wcale do walki z całym światem o to by miała lepiej tylko do walki, która toczy się codziennie we mnie samej. Z poczuciem winy, bezradnością, bezsilnością, brakiem sukcesów i spektakularnych zmian na lepsze. Z tym, że czasem zamiast wstać i świergolić w kuchni chce mi się tylko wyć. Bo cena naszej "normalności" jest dość wygórowana.
Między innymi dlatego... nie zachowuję się czasem tak jakby się ode mnie oczekiwało.
A.
Grafika: www.24.pl
Bardzo mocno cię ściskam
OdpowiedzUsuńChyba tylko tak ekstremalnego badania krwi nie miałyśmy...jeszcze. Cała reszta...cała Ja...i wiek ten sam, i uprawnienia zakurzone i całodobowe czuwanie, pilnowanie oddechu, picia...I wewnetrzna beznadzieja. Siedzimy właśnie po ataku i zbieramy siły. Zuzka zachwyca sie Twoim kotem ;) Dzięki za ten wpis :-* Trzymajcie się Dziewczyny :-) Ania i Zuzanka
OdpowiedzUsuńW/w uprawniają Cię do dowolnego zachowania wszędzie :) szczególnie dobijający jest punkt 1 - według norm nie powinnaś już żyć - ale jak się człowiek uprze, to medycyna jest bezradna ;) Bardzo gorąco przytulam!
OdpowiedzUsuńNie umiem napisać nic odpowiedniego (zawsze mi mówili, że mam bogate słownictwo, ale tu ich brak) wiec powiem tylko... jestem i myślę
OdpowiedzUsuń