Jest później niż myślisz

***
Poniższy wpis przerabiałam chyba ze 3 razy żeby miał bardziej optymistyczny wydźwięk, ale wychodziła mi jakaś pseudo-uśmiechnięta historyjka o recie ze szczęśliwym zakończeniem. Więc dałam sobie spokój, nie będę pajacować , przynajmniej  nie na tym blogu. O :) 
***
Wczoraj, dosłownie wczoraj trzymałam Ją pierwszy raz na rękach a ona zjadała mi pierś w poszukiwaniu mleka. Dzisiaj patrzę na Nią i widzę pryszczate dziewczę, które patrzy pożądliwie na moje sukienki sprzed paru lat w rozmiarze XS. A jutro? B. na tarasie, w wiosennym słońcu, taka spokojna i szczęśliwa. I wtedy ostra jak nóż myśl przeszywa mi zwoje mózgowe. "Czy zdążę?". Czy Ona zdąży się tym nacieszyć, czy my nacieszymy się Nią...
Zwykle takie myśli wzbudza we mnie przełom świąteczno-noworoczny, nic na to nie poradzę. Bo to życie ucieka jak pedolino, niby jak każdemu czasem mi się trochę dłuży ale tak naprawdę to jego tempo przyprawia mnie o chorobę lokomocyjną.
Staram się nie fiksować na tym co będzie, kiedy i jak tylko łapać te momenty, chwile, małe szczęścia. Ale czasem nie udaje się oszukać tej części mnie która tak bardzo wyraźnie czuje oddech retta na plecach.
Ciągle mi Jej mało... Może dlatego, że wiem, że kiedyś obudzę się w świecie, w którym zamiast B. będzie pustka większa niż wszechświat. I tego boję się tak bardzo, że każdy zwykły dzień kiedy jesteśmy w komplecie wydaje mi się trochę jak święto.
Kochani, wszyscy dopingujący Lalę i nas. Dowodów, że jesteście, myślicie, modlicie się i wyklinacie retta jest bardzo dużo, zwłaszcza teraz, w tym świąteczno-nowowrocznym czasie. Chcę Wam w imieniu swoim, Blanki i pozostałej części bandy życzyć BYCIA. Zatrzymania się i bycia razem, ze sobą, blisko. By przyszły rok przyniósł jakieś fajności i nie zagroził stabilizacji. Żebyśmy umieli powiedzieć "Kocham Cię" albo "Jesteś dla mnie wszystkim", właśnie teraz, a nie kiedyś, później. Bo teraz jest najlepszy na to czas.

"Zamiast ciągle na coś czekać – zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje."

                                          /Ks. Jan Kaczkowski/

                                                                                                  A.