Ani nie stąd, że wciąż niepełnosprawna na full, zrobi się wszystko za nią. Nie ma co się stroszyć.
Też nie stąd, że życie bezczelnie płynie mimo tej cholernej choroby i 99,99% świata ma ją totalnie w nosie.
Może stąd, że przewijając trzecią kupę z rzędu prosi się w desperacji dziecko młodsze: "błagam, podaj pieluchę" na co ona: "nie mogę! rysuję ptaszka, to ważne!". A trzecia ręka, mimo próśb do Mikołaja, nie wyrosła. Więc na sekundę odskakuje się po pieluchę, by zauważyć, że teksańska masakra rozniosła się na kapę, kołdrę, nogi i skarpety i wtedy to już nie wiadomo kogo prosić o pomoc, chyba niebiosa.
Albo może stąd, że mając jedną rękę włożoną w nogawkę leginsów łapie się stopę, która tańczy, fruwa i ucieka a drugą ręką trzyma resztę ciała, żeby nie siadała więc sam dół ubiera się 15 minut i jest się upoconym jak w pierwszy dzień lata?
Czy stąd, że będąc w poradni i mimo ewidentnych wskazań (czyt. 1. orzeczenie o niepełnosprawności, 2. zaświadczenie "za życiem" oraz 3. legitymację osoby niepełnosprawnej i mając dziecko na wózku) słyszy się od ludzi rzucających się jak stado wilków na kurczaka z rożna, że "oni też czekają! Że też mają dzieci! Że oni wchodzą teraz". Kurwa, dżizas, znowu.
Albo stąd, że trzeci raz w tym tygodniu słyszy się: "A, ty masz czas bo nie pracujesz". Tak właśnie.
Lub stąd, że pakując siebie, rettkę, jej śliniaki, deser w tubce, czapkę z daszkiem, dziecko młodsze i jej kask/ kamizelkę/ skarpety/ koszulkę na konia słyszy się już na miejscu "a to ja w sandałach będę jeździć??". Nie dajmy się schematom...
Czy stąd, że pani w aptece na prośbę wystawienia faktury imiennej na dziecko niepełnosprawne, mówi "nie.da.sie". Czemuż nie.da.sie, miła pani?! Bo to imienna jest, nip-u nie ma, fundacja jest płatnikiem, nie - odbiorcą, czy Blanka jest odbiorcą, a matka płatnikiem, nie - to na fundację, w sumie też nie - to na dziecko, kierowniczki nie ma, nie da rady. W sumie sama dochodzę do wniosku, że nie.da.sie.
Może stąd, że but spada rettce przy samochodzie i jak się schylę, to dziecko poleci więc w deszczu kroczy w jednej skarpecie oddalając się od buta. Ale nie! Jedzie auto, but na środku drogi, jebać buta, to tylko 250 zł, a na fakturę jak wiadomo, może nie.dać.sie. Ale nic to, dziecko ważniejsze od buta, niech go coś przejedzie.
Czy stąd, że rettka otoczona wianuszkiem pierwszaków z klasy siorki dostaje nagłej schizy, rzuca się jak wściekła pirania bez wody a ja właśnie wtedy tłumaczę gównażerii, że Lalunia wspaniała jest i taka koleżeńska i ubóstwia wprost zdrowe pierwszaki, na co Lalunia mówi - gówno prawda.
Albo stąd, że idąc w miejscu publicznym na kawę z rettką w wózku robi się one-man show. Latte za 16 złotych, mleczna pianka, prawie jak królowe życia, wtem dziecko wśród ludzi jedzących obiad zaczyna pierdzieć arię z opery pierdzącej tak, że ma się chęć zapaść pod ziemię
Czy stąd, że wyjeżdżając wózkiem za zakręt i odpada koło. I jedzieee, trzy razy szybciej niż my.
Lub stąd, że idąc z nią do dentysty na przegląd doktorek (w zastępstwie za naszą ukochaną) mówi "szybko, bo mam niecałe 10 minut" a zaraz "no jak nie otworzysz buzi to nie mamy co tu robić". Ona po 9 minutach w końcu nieśmiało i na siłę uchyla na centymetr wrota szczęk po czym mistrz stomatologii kasuje 70 zł za "no mówiłem, że się nie uda".
Albo po prostu za to, że dzień z dwójką dzieci z innych planet trwa 10 lat, mąż dzwoni, że wróci później i generalnie perfekcyjna pani domu dziś akurat nie istnieje nawet w marzeniach.
Ojciec mawiał - złość piękności szkodzi, ale jak się urodę ma to nie szkodzi trochę zmarnować :p
A.
Grafika: www.medium.com
Eeech.. to jest świetnie napisane. A czy to pisanie dobrze Ci robi na nerwy? Oby!
OdpowiedzUsuńOddychaj❤️
Plum
Aga dużo siły....całuski dziewczyny, Maryla i Wikunia
OdpowiedzUsuń