piątek, 29 maja 2015

Jak siorka z siorką

"Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze." - Happysad "Zanim pójdę"
W mailach jakie zapychają mi skrzynkę ciągle przewija się pytanie o to jak układają się relacje B. z młodszą siorką. No dobra, żartowałam, nikt nie pyta a ja ciągle mam ten błogosławiony komfort, że piszę co chcę a jak nie chcę to nie piszę ;) Ale jako, że nasz mniejszy szkrab dobija niedługo okrągłego roku, wygląda już jak człowiek, chodzi prawie jak człowiek a nie jak ojciec po imprezie i generalnie z dnia na dzień umacnia swą pozycję w stadzie to postanowiłam napisać słów kilka o tej siostrzanej miłości. Wszystko co się między nimi dzieje jest dla mnie absolutnie odkrywcze bo sama jestem jedynaczką.
No więc początki wcale nie były łatwe, myślę, że pół roku lekko B. wychodziła z szoku, że to się dzieje naprawdę i oddać się już nie da.

wtorek, 26 maja 2015

Sama ze sobą samą

Czasem zapasy mojego zen zostają wyczerpane i żeby nikt nie zginął matka rusza na miasto. Zwykle mi się nie chce, bo już 18, wieczorynka, inwentarz trzeba kąpać lub inne tam mało oryginalne wymówki ale wczoraj nie było wyjścia. I trzeba było trzepnąć drzwiami i wyjść. Na posterunku został Padre.
A ja, jako że od dawien dawna nie byłam sama ze sobą, mogłam poczynić kilka ciekawych obserwacji. 

niedziela, 24 maja 2015

Nocna obsesja

Spanie/niespanie. Usypianie, dogrywanie drzemek, wyścigi z sennością, błaganie o sen. Śpiące, śmiertelnie śpiące, zupełnie nie-śpiące, chcące/niechcące spać itd. Czasem mam wrażenie, że istotą mojego macierzyństwa jest sen. Dlaczego? Bo jest w zasadzie miarą wszystkiego. 
Skuteczne uśpienie - sukces i wydolność wychowawcza, chwila na złapanie oddechu, dzieci wyspane = dzieci szczęśliwe = matka szczęśliwa, nawet jak sama niewyspana. Nic nie smakuje lepiej niż małe spokojne ciałko pogrążone we śnie i ten cudny miarowy oddech. Nic nie grzeje bardziej niż szepnięte z ulgą "zasnęły". Homeostaza całego stada ma na imię Sen. Noc utopiona w ciszy... Tylko tego dziś (co dzień) chcę.

piątek, 22 maja 2015

Telefon do przyjaciela

Wstajesz i wiesz. Jest do dupy, jesteś na podium z Katarzyną W., nie dasz rady. Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem potwierdzasz całkowicie to co podejrzewasz od dawna - nie nadajesz się. Jesteś w czarnej dupie swoich myśli, opatulona wyrzutami sumienia jak kołderką z drutu kolczastego. Nie możesz zostać z tym sama, nie teraz. Dzwonisz, piszesz.
Możesz szczerze wyznać: "Szarpnęłam Ją, chciałam nakopać w tyłek tak, żeby choćby pomogła mi się dowlec jakoś do kibla. Pierwsza pójdę do piekła". 

wtorek, 19 maja 2015

Blankę boli

W kwestiach bólowych B. ma za sobą różne perturbacje. Generalnie zawsze była z tych kobiet nieczułych, którym można i walnąć klockiem w łeb i wbić zastrzyk w tyłek a one zen i houk. Jak była całkiem mała reagowała zupełnie przeciętnie, zaraz przed regresem jej odczuwanie bólu (i czegokolwiek innego w sumie) mocno się stępiło, a już po samym regresie potrafiła się dziko zaśmiewać podczas podkłuwania wenflonu na przykład. Jedynym na co zawsze była nadwrażliwa to temperatura jedzenia i picia, lekko ciepłe to gorące, a gorące to "ratuj mamooooo, piekło!!!". Teraz Ją boli w zupełnie innych kategoriach niż pozostałą część ludzkości. Blankę bolą między innymi dźwięki.

niedziela, 17 maja 2015

Matka nieterapeutyczna

Miało być tak pięknie i różowo, miało. Smoczek-samo-zło, uczenie picia z kubka od trzeciego miesiąca życia, nocnik od czwartego, biegiem przez roczek i aplikacja w wieku max. 25 lat. Próbowałam i próbuję dalej, ale nikt tak jak ja nie potrafi rozśmieszyć retta. 
Blanka, 6,5 roku, zespół retta. Smoczek w buzi, kubek zakurzony na szafie, mamine ambicje równie zakurzone i zmiażdżone przez zderzenie czołowe z rzeczywistością. Ale czy to one są najważniejsze? Oczywiście, że nie. Najważniejsza jest Ona. Która ma być najedzona, napita, zadbana i szczęśliwa. Wszystko inne o kant d.

piątek, 15 maja 2015

Pułapka punktu widzenia

Wczoraj w rozmowie z bliską osobą przypomniał mi się taki oto obrazek z kiedyś, a w zasadzie dwa obrazki. Pierwszy - rodzi się B., piękne, idealne, wyczekane dziecko, tzw. uszczypnięcie bociana między oczami i ja - lekko przerażona, bo jak to tak, na buzi? Czy to zniknie? Dzieciary się w szkole nie będą śmiać i w ogóle - co tu z tym zrobić? No i jak żyć w takiej niemożliwej niepewności "zniknie/nie zniknie"? I obrazek drugi - prawie 6 lat później, rodzi się Mniejsza, piękne, idealne, wyczekane dziecko, to samo między oczami, przychodzi neonatolożka i mówi "Niech się Pani nie martwi, teraz to widać, ale wielu dzieciom znika z wiekiem, to jest takie znamię płaskie, barwnikowe, miejmy nadzieję, że..." bla, bla, bla. Przerywa, bo zaczynam się śmiać i mówię "Bardzo twarzowe, prześlicznie z tym wygląda".

wtorek, 12 maja 2015

Ambu jest kobietą

Mówię niedawno do Pani Przedszkolanki "A ją wzięłam?", na co ona mi odpowiada "JĄ - w sensie ambu??". Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, że dalej tak być nie może, bo Ona (w sensie Ambu, wielka litera nie przez przypadek) jest bardzo dla nas ważna, wszędzie z Blanką i praktycznie jak członek rodziny. Ogromną robotę robi a my Ją tak przedmiotowo. Pomyślałam, że zasługuje na więcej. Zaczęłam od oczu, żeby zawsze lokalizowała, gdzie jest B. i atakowała w razie W na Jej dzióbek ze szwajcarską precyzją. Uśmiech też zawsze w cenie.

sobota, 9 maja 2015

"Leczenie" retta

Piękna i gładka teoria pozostaje zawsze teorią ale jaka jest codzienność z bardzo chorym dzieckiem wie tylko ten, kto ma podobnie. Oczywiste kwestie stają się totalnie nieoczywiste, wcześniejsze założenia i wizje idealnego macie- i tacierzyństwa biorą bardzo szybko w łeb a dylematy mnożą się w nieskończoność. Ostatnio dużo myślę nad tym gdzie jest granica między leczeniem a otumanianiem? Gdzie kończy się farmakologiczne niwelowanie objawów retta a zaczynają klimaty paliatywne? Jak pomóc a nie zaćpać do nieprzytomności? I w końcu - jak ulżyć w bólu, bo co do jednego mam absolutną pewność - rett boli. I to na poziomie zarówno fizycznym jak i emocjonalnym.

wtorek, 5 maja 2015

Nie jest łatwo być matką dwójki dzieci (i retta)

Obiecałam sobie nie napisać nigdy żadnego tekstu, z którego mogłoby wynikać, że żałuję posiadania dziecka nr 2, bo jest wręcz odwrotnie. Mniejsza ratuje od zwariowania i jest nadzieją na balet dla 3-latków ;) Ale fakt jest faktem, że w pewnych kwestiach manie (bycie właścicielem, posiadanie, czy jak tam) rettki plus drugiego dziecia to macierzyńskie sepuku. 
Jak wiadomo, Blanka zdecydowanie zawyża przedszkolną średnią gilowo-epidemiologiczną w związku z czym do poprawczaka wpada czasem jako gość. Niestety nie mamy domu bez schodów tylko wysokie pierwsze piętro w kamienicy a mi do Pana Burneiki też dosyć daleko, Mniejsza jest jeszcze mała, Większa jest już duża. I to wszystko razem do kupy rodzi szereg komplikacji. Bo w ciągu dnia Tato jest poza domem ok. 10 godzin, a Babcia z reguły pomaga przez 3-4. Zostaje nam 6 kiedy jesteśmy tylko my trzy.

poniedziałek, 4 maja 2015

Jak tu wydrzeć coś dla siebie, czyli matka uczy się egoizmu.

Jestem zmęczona, cholernie zmęczona. B. po bagatela trzech dniach w poprawczaku wróciła do stanu wyjściowego czyli gili i grzeje dupsko w domu. Infekcja, wiadomo - zjazd padaczkowy i więzienie. Więzienie, wiadomo - matka ma doła. Matka ma doła, wiadomo - dzieci mają wqrwa. Życie...
Coraz częściej słyszę "Dbaj o siebie", "Myśl o sobie", "Dla dzieci". Przecież dbam o siebie; śpię (dzięki ci, cudotwórczy nitrazepamie), jem (odkułam się ze 2 kg, bo Mniejsza wyżera mnie do szpiku kości), z dziewczynami stabilnie (na razie bez dramatu) i co? Dziś na przykład czuję się jakbym walnęła sobie maraton z Blanką na plecach... 

piątek, 1 maja 2015

Moja Mama

My, Koszalin 86'
Gdzieś między wierszami, między śniadaniem a obiadem i mną a moimi dziećmi zawsze jest Ona. Nigdy nie poświęciłam Jej całego wpisu, a zrobiłam to całkiem celowo -  każdy kawałek mojego pisania przeżywa tak bardzo jak wszystko co się dzieje w moim życiu. Ale nadszedł czas, bierzemy walidol i walimy - Mamo, kocham Cię najbardziej we wszechświecie.
W tym roku, na swoją trzydziestkę (bu bu buuu) dostałam od Ciebie kartkę z życzeniami "Kocham Cię od 30 lat i 9 miesięcy i na zawsze".  Mogę powiedzieć to samo. Wiem, że nie jest łatwo z takim miksem osobowościowym jak my dwie i z rettem w tle ale ciągle pokazujesz mi co to znaczy kochać bezgranicznie i bezwarunkowo. Pomimo moich różnych dni, pyszczenia, tego jaka dla Ciebie bywam okropna.